logo

Dionizy Czachowski (1810-1863)

Tekst został pierwotnie przygotowany (nie opublikowano go) na potrzeby portalu powstanie1863-64.pl, prowadzonym przez Muzeum Historii Polski w ramach obchodów 160 rocznicy Powstania Styczniowego.

 

Współcześni określali go mianem „mistrza wojny leśnej” oraz „bicza bożego na Moskali”. Jego podwładny Antoni Drążkiewicz pisał o nim, że: charakteru był nadzwyczaj gwałtownego, nieznoszącego żadnego oporu i żadnego „ale”. Dionizy Czachowski, bo o nim mowa, należał do jednych z najlepszych dowódców Powstania Styczniowego.

Choć przez powstańców był uważany za starca oraz człowieka mającego nawet około 70 lat, w rzeczywistości w chwili wybuchu Powstania Styczniowego miał 53 lata. Dionizy Czachowski przyszedł na świata 5 kwietnia 1810 r. w Niedabylu, w pobliżu Białobrzegów Radomskich. Pochodził ze starego polskiego szlacheckiego rodu, herbu Korab ze wsi Czachów lub Czachowo, położonej w województwie mazowieckim. Mając dziesięć lat rozpoczął naukę w Gimnazjum Pijarów w Radomiu, które ukończył w 1828/1829 r. Rodzinna tradycja przypisywał mu udział w Powstaniu Listopadowym. 21-letni Dionizy miał być adiutantem generała Henryka Dembińskiego, biorąc udział w wyprawie na Litwie. Niestety udział Czachowskiego w polskim powstaniu nie został nigdy jednoznacznie potwierdzony.

Z końcem 1831 r. zawarł związek małżeński z Eufemią Kaliszówną. Owocem ich małżeństwa było kilkoro dzieci, w większości córek. W trakcie ostatniego porodu, który miał miejsce w 1849 r. Eufemia zmarła. Czachowski, choć miał wówczas dopiero 39 lat, nigdy już nie wstąpił ponownie w związek małżeński. Przyczyną tego stanu rzeczy, było prawdopodobnie jego głębokie uczucie do zmarłej małżonki. Przyszły dowódca powstańczy był zresztą niezwykle szarmancki dla kobiet, o czym wspominały osoby, które miały okazję go bliżej poznać.

W 1861 r. jako delegat województwa sandomierskiego, wziął udział w pogrzebie pięciu poległych podczas manifestacji patriotycznej, która miała miejsce 27 lutego 1861 r. w Warszawie. Z tego okresu pochodzi jego najbardziej znana fotografia, w której Czachowski występuję z kokardą – odznaką delegatów. Po wybuchu Powstania Styczniowego, znalazł się w Wąchocku, do którego przybył wraz ze swoimi synami – Karolem i Adolfem. Wstępuję do oddziału pod dowództwem Mariana Langiewicza, u boku którego służy aż do bitwy pod Grochowiskami.

W pierwszych dniach służby, u boku Langiewicza, Czachowski pomagał mu w organizacji jego oddziału, będąc jego szefem sztabu. Zostaje także dowódcą III batalionu. Prowadząc żelazną ręką swój oddział, bierze udział m.in. w bitwach pod Staszowem (17 luty 1863), Małogoszczem (24 luty 1863), Pieskową Skałą (4 marca 1863), Chrobrzem (17 marca 1863) i Grochowiskami (18 marca 1863). Już wtedy daje się poznać jako człowiek niezwykle wymagający oraz bezwzględny zarówno wobec wroga, jak i własnych podwładnych. Jego postępowanie, z współczesnej perspektywy wydaje się okrutne i niekiedy rażąco niesprawiedliwie.  Jednakże jak słusznie zauważył jeden z historyków: „Czachowski i podobni jemu dowódcy musieli dojść do przekonania, że tylko żelazna dyscyplina prowadzi do sukcesu w bitwach, a i w ogóle – do zwycięstwa idei powstańczej”.

Po rozwiązaniu oddziału Mariana Langiewicza i upadku jego dyktatury, Czechowski utworzył własną partię powstańczą, z którą z powodzeniem przez kilka miesięcy bił się z siłami rosyjskimi. To wówczas jego osobie zaczęła towarzyszyć sława i legenda, która stawia jego osobę, w gronie jednego z najlepszych dowódców powstańczego zrywu. Po wycofaniu spod Grochowisk, Czachowski skierował się w Góry Świętokrzyskich. Doceniając jego chęć walki, w kwietniu 1863 r. Rząd Narodowy powierzył mu funkcję naczelnika wojennego województwa sandomierskiego. Otrzymał również awans na pułkownika. Dowodzony przez niego oddział liczył około 600 żołnierzy, uzbrojonych przeważnie w broń myśliwską. Napiszmy kilka słów o prowadzonej przez niego taktyce walki z „Moskalami”.

Potrafił poprowadzić marsze, które trwały wiele godzin, bez żadenego jedzenia i picia oraz chwili wypoczynku. Doskonale znał tereny, na których przyszło mu toczyć walki z Rosjanami, dzięki czemu potrafił wychodzić cało nawet z największych opresji. Bezwzględnie zwalczał szpiegostwo i zdradę, zarówno w swych szeregach jak i również wobec osób spoza oddziału, które działały przeciwko powstaniu. Zadbał o dobrą służbę wywiadowczą, którą pełniły m.in. podjazdy kawaleryjskie. Choć surowy, ale i nieraz okrutny, trudy powstańczego życia, dzielił na równi ze swoimi podwładnymi, którzy czule nazywali go „ojcem”. Będąc w duszy żołnierzem, nie interesował się zupełnie sprawami politycznymi. Jak pisał jeden z jego biografów: wola walki była bowiem przewodnim motywem działalności Czachowskiego w roku 1863.

Czachowski prowadząc swoją walkę z Rosjanami, doskonale zdawał sobie sprawę, że rozumieją oni jedynie język siły. Jego podejście do walk z Moskalami, doskonale oddaje list, który skierował do generała Aleksandra Uszakowa, gdy jego żołnierze dokonali rzezi bezbronnych mieszkańców: „Jenerale! Żołnierze twoi zrabowali spalili i wymordowali niewinnych i bezbronnych mieszkańców Wąchocka, Suchedniowa, a teraz i Grabowca, za to, że tamtędy przechodzili powstańcy; wiedz zatem, że każdy z twych żołnierzy, gdy wpadnie w moje ręce, bez pardonu zostanie powieszonym jako prosty rabuś i rozbójnik! Tak w Piśmie Świętym stoi: „oko za oko, ząb za ząb, będą karani”. Słów tych nie rzucił na wiatr i do samego końca swojej kampanii, bezwzględnie stosował. Nic dziwnego, że Rosjanie za wszelką cenę chcieli wytropić i dopaść „strasznego starca”, który już wtedy otrzymał pseudonim „bicza bożego na Moskali”.

Kampania Czachowskiego jako wodza w województwie sandomierskim trwała 58 dni. Jego biograf, Ryszard Pietrzykowski wyróżnił cztery jej etapy. Pierwszy z nich obejmuje okres od nominacji na naczelnika wojennego województwa sandomierskiego do bitwy pod Stefankowem (15-22 kwietnia 1863). Drugi etap dotyczy okresu od wymarszu spod Stefankowa do rozsypki oddziału pod Rzeczniowem (23 kwietnia – 6 maja 1863). Trzeci dotyczy czasu od rozsypki rzeczniowskiej do bitwy pod Radzanowem (7-26 maja 1863). Ostatni natomiast obejmuje okres od Radzanowa do rozwiązania oddziału koło Ratajów (27 maja – 11 czerwca 1863).

W trakcie swojej kampanii Czachowski stoczył, nie licząc pomniejszych potyczek, sześć bitew, z których definitywnie przegraną była jedynie bitwa pod Rzeczniowem (5 maja 1863). Natomiast pozostałe – Stefanków (22 kwietnia 1863), Boria (4 maja 1863), Jeziorko (5 maja 1863), Radzanów (26/27 maja 1863) i Bobrzą (10 czerwca 1863) – były wygranymi, mimo że w następnych dniach po starciach pod Jeziorkiem i Bobrzą, trzeba było rozwiązać powstańczy oddział. Czachowski po rozwiązaniu oddziału, przebywał przez kilka miesięcy w Galicji. Sława jego wyczynów odbiła się szerokim echem wśród polskiego społeczeństwa, zatem wszędzie, gdzie przybywał był witany z należnymi mu honorami. Rząd Narodowy, w uznaniu jego zasług skierował do niego list, w którym napisało, że:

„Z pomiędzy wielu bohatersko pasujących się z wrogiem Wy i oddział Wasz potrafiliście się wyróżnić długim przeciągiem nieustannych obrotów, ilością stoczonych potyczek, nieustraszonym męstwem i wytrwałością. Toteż pomimo klęski Waszej oświadczamy Wam, Pułkowniku, oficerom, podoficerom i żołnierzom Waszego oddziału, żeście się dobrze zasłużyli Ojczyźnie”.

Po kilku miesiącach pobytu w Galicji, gdzie organizował nowy oddział powstańczy (liczący 70 jazdy oraz 520 piechoty), w październiku 1863 r. przekroczył granicę i znalazł się ponownie w Królestwie Polskim. Tym razem jednak, nie odniósł już żadnych spektakularnych sukcesów. Dowodzona przez niego partia została dosyć szybko rozbita przez Rosjan, a Czachowski postanowił kontynuować walkę wyłącznie z oddziałem konnym, porzucając piechotę. Choć wielokrotnie zdołał umykać siłom rosyjskim, żołnierskie szczęście opuściło go 6 listopada 1863 r. pod Jaworem Soleckim. Oparty o polną gruszę, bronił się od Rosjan strzelając z rewolweru i odpierając ciosy szablą. Śmiertelny cios wachmistrza dragonów zakończył jego niezwykłe życie.

Rosjanie po zabiciu jednego z ich najgroźniejszych przeciwników, złożyli jego ciało na wozie i obwozili po okolicznych wsiach i miasteczkach. Chcąc jeszcze bardziej unaocznić Polakom klęskę jednego z ich wodzów, „Moskale” mieli rzekomo do zgromadzonych mówić: „oto wasz Czachowski Oto wasz król Polski!”. Czachowski został pochowany na cmentarzu w Bukównie. W jego pogrzebie, z rozkazu generała Uszakowa, mogły uczestniczyć zaledwie trzy osoby, a pochówek musiał odbyć się w nocy, w asyście kozaków. Władze carskie kategorycznie zabroniły postawienia jakiekolwiek pomnika czy znaku krzyża. W 1937 r. doczesne szczątki „Bicza bożego na Moskali” zostały przeniesiony do Radomia.