logo

Formacja Żuawów Śmierci

Tekst został pierwotnie przygotowany (nie opublikowano go) na potrzeby portalu powstanie1863-64.pl, prowadzonym przez Muzeum Historii Polski w ramach obchodów 160 rocznicy Powstania Styczniowego.

 

Żuawi Śmierci byli niezwykłą jednostką Powstania Styczniowego, której założycielem był francuski oficer Franciszek Maximilian Rochebrune. Żuawi stanowili elitę oddziałów powstańczych, a tylko nielicznym udało się wstąpić w ich szeregi. Sława dokonań Żuawów pod Miechowem, Chrobrzem czy Grochowiskami na trwale zapisała się w historii polskiego oręża.

Żuawi Śmierci byli wzorowani na francuskich oddziałach Żuawów, które powstały w latach 30.  XIX wieku.  Nazwa Żuawi pochodzi od algierskiego plemienia Zouaoua (Zwāwa), które jako pierwsze po zdobyciu Algierii przez Francuzów, dostarczyło do ich wojska żołnierzy ze swojego plemienia. Rochebrune służąc w Armii Francuskiej przez pewien czas odbywał służbę w Algierii, gdzie najprawdopodobniej zetknął się z tą formacją, na której później wzorował powołany przez siebie odział w czasie Powstania Styczniowego.

Rochebrune, który przybył na ziemie polskie w latach 50. XIX wieku początkowo uczył języka francuskiego braci Tomkowiczów, którzy mieszkali w Krakowie. Tuż przed samym wybuchem powstania założył w dawnej stolicy Polski szkołę fechtunku, do której uczęszczali młodzi szlachcicie, studenci i czeladnicy. Co ciekawie, Rochbrune nigdy nie nauczył się mówić po pol­sku. Komendy wydawał po francusku, które na język polski tłumaczyli jego wychowankowie. Szkoła fechtunku, ze względu na kontrolę władz austriackich działa bardzo krótko. Jednakże jak trafnie podsumował Wacław Tokarz: mimo to jej zawdzięczał swe powstanie jedyny karny i jako tako wyćwiczony oddział z obozu ojcowskiego. Uczniowie Rochbrune, tworzyli później kadrę podoficerską i oficerską w oddziale Żuawów Śmierci jak i innych jednostkach powstańczych.

Na wieść o wybuchu powstania, Francuz wraz ze swoimi uczniami postanowił wyru­szyć do najbliższego oddziału powstańczego. To właśnie w gronie najbliższych wychowan­ków Rochebrune, powstał pomysł na utwo­rzenie oddziału. W pierwszych dniach lutego, Rochebrune wraz ze swoimi uczniami znalazł się w obozie Apolinarego Kurowskiego pod Ojcowem. W porównaniu do innych oddziałów powstań­czych, które się tam zgromadziły, Francuz przy­prowadził ze sobą osoby, które miały już okazję poznać rzemiosło żołnierskie. Dla większości młodzieży, któ­ra wstępowała w szeregi powstańcze, zetknięcie z musztrą i wojskowym rygorem następowało dopiero po dotarciu do określonego oddziału.

Rochebrune w obozie ojcowskim został mianowany kapita­nem (następnie pułkownikiem) otrzymując polecenie sformowania kompa­nii strzelców. W oddziale Kurowskiego, oddział dowodzony przez Rochebrune stanowił coś pośredniego między strzelcami a Żuawami. Jako ciekawostkę można podać, że początkowo formacja nosiła wyłącznie nazwę „Żuawów”. Jej drugi człon tj. „śmierci” dodano później, na dwa dni przed bitwą pod Miechowem. Przyjęto wówczas jako oficjal­ną nazwę jednostki 1. Pułk Żuawów Śmierci. Rochebrune, nazywając tak dowodzony przez siebie oddział, chciał: aby samem mianem i jakąś zewnętrzną charaktery­styką wlać w nich przymioty zuchwałe pierwowzorów. Chcąc prócz tego jeszcze więcej podnieść silę moralną i ducha żołnierzy powstańczych, zachęcić ich do bez­względnej, bezpardonowej walki dla siebie i wrogów, nazwał ostatecznie »Żuawami Śmierci« pułk, mający się utworzyć pod jego rozkazami i przybrał go w gro­bowe kolory.

Formując swój oddział, francuski dowódca pragnął nadać mu jak najwięcej cech regularnego wojska, tak aby wyróżniał się od pozostałych formacji powstańczych. Żuawów Śmierci miały cechować charakterystyczne mundury, które za­projektował sam Rochebrune. Żuawi nosili czarne sukienne mundury, które były zapinane w jeden rząd białych metalowych guzików. Pod nią znajdowała się czarna sukienna kamizelka z naszytym białym krzyżem, zapinana na białe metalowe guziki. Żołnierze nosili czarne sukienne spodnie, natomiast na głowie mieli czerwony fez turecki (w przypadku oficerów obszyte siwym barankiem). Należy podkreślić, że w obozie ojcowskim wspomniany powyżej mundur zdążyło przygo­tować zaledwie 5-6 ludzi, choć nie brakuje również wersji, że mundur żuawski posiadał wówczas wyłącznie sam Rochebrune i Emanuel Moszyński. Francuski dowódca, pragnąc ujednolić chociaż jeden element ubioru swojego oddziału, zdecydował się na sprowadze­nie z Krakowa czerwonych fezów dla żołnierzy.

Kryteria wstąpienia do oddziału Rochebrune’a były bardzo wygórowane. Do swoich Żuawów Śmierci wybierał wyłącznie ludzi silnych, zdrowych, mających własną broń oraz odpowiedni strój. Oprócz osobistego rekrutowania żołnierzy, Rochebru­ne prowadził poprzez swoich podwładnych szeroko zakrojoną akcję agitacyjną. Wysyłał ich poza obóz w Ojcowie do wyszukiwania jak najlepszych ochotników, którzy mogliby zasilić szeregi jego Żuawów.  Nie jesteśmy w stanie podać dokładnych da­nych dotyczących liczebności oddziału, który został utworzony w obozie ojcowskim. Liczby te oscylują pomiędzy 122-160 żołnierzy. Trzon Żu­awów Śmierci stanowili Polacy, ale znajdziemy wśród nich także Litwina, Włochów, Francuzów czy Żydów. Rozpatrując status społeczny oddzia­łu, oprócz kilku osób szlachetnie urodzonych składał się on przede wszystkich ze studentów, rzemieślników czy byłych żołnierzy. Uzbrojenie oddziału było bardzo marne, oprócz kilku do­brych karabinów z bagnetami, przeważała broń myśliwska, dubeltówki, pistolety czy broń biała. Proch z braku ładownic noszono w szmatkach.

Wstępujących do Żuawów Śmierci zobowią­zywano do złożenia specjalnej, oddziałowej przysięgi, w której rekruci składali specjalnie zobowiązanie, że: zginą lub zwyciężą. Żołnierze w oddziale dowodzonym przez Francuza byli poddawani intensywnemu trenin­gowi fizycznemu i psychicznemu. Do porządku dziennego należały długie marsze oraz słynny „krok gimnastyczny”. Dowódca, sam znający okropności pola walki, nie szczędził swoim podopiecznym słów o gro­zach wojny. Rochebrune wprowadził w pułku Żuawów iście żelazną dyscyplinę. Bezwzględ­nie karał za najmniejsze przewinienia, usuwał ze swojego oddziału żołnierzy, degradował ofice­rów. Z taką samą przykładnością także potrafił awansować oraz wyróżniać za wzorową służbę. Francuz osobiście doglądał każdej sprawy zwią­zanej ze swoim oddziałem i był niezwykle dro­biazgowy. Troszczył się całym sercem o swoich żołnierzy.

Francuzowi udało się w krótkim czasie (ok. 10 dni) stworzyć karny oddział, którego żołnierze stanowili zwartą całość oraz darzyli dużym za­ufaniem swojego charyzmatycznego dowódcę. Trzeba uczciwie napisać, że było to w głównej mierze możliwe dzięki wcześniejszej prowadzo­nej przez Rochebrune’a szkole fechtunku i jej absolwentom, którzy tworzyli kadry dowódcze formacji. Na kilka dni przed wyjściem z obozu, Żuawi Śmierci nawiązali pierwszy w historii oddziału kontakt z patrolem rosyjskim. 17 lutego 1863 r. oddział Żuawów Śmierci stoczył krwawą bitwę pod Miechowem, ponosząc ogromne straty. Żołnierze Rochebrune jako pierwsi z atakujących powstańców wkroczyli do dobrze bronionego miasteczka przez siły rosyjskie tocząc zacięty bój na miechowskim cmentarzu. Walki przeniosły się następnie na uliczki i budynki Miechowa. Dobrze poukrywani w zabudowaniach miasta Rosjanie, dziesiątkowali odziały atakujących Żuawów, jaki i pozostałych powstańców. Pomimo heroicznego poświęcenia powstańców, atak na Miechów zakończył się klęską. Żuawi, którzy jako pierwsi weszli do miasta, ostatni też je opuścili. Straty poniesione przez nich były tak wielkie, że oddział został właściwie pozbawiony wartości bojowej.

Po bitwie miechowskiej Żuawi wraz z innymi powstańcami rozeszli się w różne strony, trafiając do innych oddziałów powstańczych. Sam Rochebrune pojawił się w Krako­wie ok. 20 lutego 1863 r. Przebywając w dawnej stoli­cy Polski, wystawił swoim poległym żołnierzom dokumenty dotyczące przebiegu ich służby, które następnie przesłał rodzicom zmarłych Żuawów Śmierci. Drugie formowanie oddziału Żuawów Śmier­ci nastąpiło na przełomie lutego/marca 1863 r. w Krakowie. Rochebrune, wraz z resztką pozo­ stałych przy życiu Żuawów, podjął działania ma­jące na celu wskrzeszanie pułku. Bohaterska po­stawa i waleczność oddziału pod dowództwem Francuza szybko się rozeszła, więc ochotników chcących wstąpić w szeregi jednostki nie brako­wało. Dopie­ro w tym okresie większość ocalałych i przy­szłych Żuawów miała możliwość zaopatrzenia się w charakterystyczne mundury. Co ciekawe, mundury szyli również nowi ochotnicy, którzy nie służyli wcześniej w jednostce, a zamierzali wstąpić do elitarnego oddziału.

Franciszek Rochebrune, gdy dowiedział się o działaniach Langiewicza, postanowił wraz ze swoimi podwładnymi udać się do jego obozu, który znajdował się w Goszczy. Rochebrune, przybywszy tam w początku marca 1863 r. rozpoczął oficjalną reaktywację 1 Pułku Żuawów Śmierci. Sława o dokonaniach walecznej jednostki szybko się rozprzestrzeniła, a ochotników do nowej jednostki nie brakowało. Rochebrune nie uległ jednak pokusie przyj­mowania wszystkich chętnych do swojego od­działu. Ponownie zastosował surowe kryteria rekrutacji. Przyjmował wyłącznie tych, którzy spełniali określone wymagania i którym mógł zapewnić broń palną. Sformowana przez niego jednostka liczyła tym razem ok. 200-400 żoł­nierzy. Na jej czele stał francuski pułkownik, natomiast 1. kompanią dowodził oficer rosyjski kpt. Grzymała, a 2. kompanią oficer austriacki kpt. Wojciech Komorowski. Adiutantem pułku był ppor. Wiktor Stawiński, chorążym ppor. Lu­domir Cywiński. Funkcję kancelisty sprawował Maksymilian Greffen. Lekarzem pułku został dr Franciszek Kutek z pomocnikiem Cybul­skim. Tym razem oddział dorobił się także skromnej „orkiestry”, złożonej z jednego klar­netu i bębna.

W korpusie Langiewicza, Żuawi Śmierci zo­stali uzbrojeni w austriackie gwintowane ka­piszonowe sztucery strzelców („Jagerstutzen”) sytemu Lorenza (wzór M1854 oraz M1862), które jak na tamte czasy były nowoczesną bronią. Natomiast oficerowie używali między innymi rewolwerów Colt Navy model 1851. Ładowni­ce były noszone z przodu, na pasie głównym. Część z Żuawów miała w wyposażeniu własne tornistry, inni natomiast swoje rzeczy nosili w płóciennych torbach lub w kieszeniach. Obóz Żuawów Śmierci został ulokowany w południowo-wschodniej części Goszczy. Tam na nowych ochotników czekał Rochebrune, który osobiście przyglądał się każdemu mężczyźnie, pytając o nazwisko oraz wyrażając uznanie dla osób, które zaopatrzyły się we własny mundur. Rochebrune, przywiązujący dużą uwagę do najdrobniejszych detali, zadbał o to, aby oso­by zakwalifikowane do jego oddziału, poczuły przynależność do wyjątkowej formacji.

Ćwiczenia miały podobny przebieg jak w obo­zie ojcowskim w lutym 1863 r. Po całym dniu morderczych treningów, żołnierze zbierali się w gronie swoich najbliższych towarzyszy, śpie­wając pieśni. Oddział Żuawów Śmierci wyróżniał się dobrą organizacją, umundurowaniem, uzbrojeniem i dyscypliną. Szybko zwrócił na siebie uwagę innych powstańców. Jeden z nich, szef sztabu Mariana Langiewicza, Władysław Bentkowski, gdy udał się do kwatery, którą zajmował Roche­brune, z uznaniem zanotował, że: uderzyło mnie przeciwieństwo nieładu głównej kwatery oraz kwater polskich dowódzców, z porząd­kiem militarnym kwatery Rochebrune’a: przed drzwia­mi chłopskiej chałupy stał Żuaw na szyldwachu, w sieni czuwał adjutant, w izdebce zaś chłopskiej siedział sam Rochebrune u stolika improwizowanego z deski opartej na dwóch próżnych beczkach i przeglą­dał przy świetle łojówki w butelce w spokoju i z uwagą dzienne raporty i służbowe papiery.

Po ogłoszeniu Mariana Langiewicza dykta­torem powstania, tj. 11 marca 1863 r., opuścił on w pośpiechu obóz w Goszczy. Ogłoszenie się przez Langiewicza dyktato­rem powstania, zwróciło szczególną uwagę władz rosyjskich, które zamierzały zniszczyć jego oddział. Langiewicz wyruszył na północ. Marsz jego oddziału odbywał się przez trudno przejezdne drogi, w których grzęzły tabory, konie i żołnie­rze. W trakcie uciążliwego marszu wojsko po­ ruszało się trójkami, co powodowało powstanie zbyt długiej kolumny żołnierzy, która musiała co chwilę się zatrzymywać. Odział Langiewicza dotarł do miasteczka Słomniki, a wieczorem rozłożył się obozem w lesie w po­bliżu Sosnówki. Nazajutrz, tj. 12 marca 1863, odbyła się uroczysta przysięga Mariana Langiewicza na nowego dyktatora powstania.

Pobyt w obozie w Sosnówce trwał kilka dni. Jeden z plutonów 2. Kompanii Żuawów Śmierci został wysłany w charakterze straży przedniej na wysunięty posterunek w okolicach wsi Szcze­panowice, znajdującej się przy drodze w kie­runku na Miechów. Nocą 13 marca 1863 oddział ok. 40 kozaków wysłanych na rekonesans przez rosyjskiego majora Bentkowskiego [nie mylić z polskim Bentkowskim], stoczył krótką potycz­kę z Żuawami. Kozacy, cicho podchodząc pod posterunek Żuawów, zabili jednego z nich, który pełnił wówczas wartę. Nad rankiem wywiązała się krótka potyczka, w trakcie której Żuawi Śmierci zabili 9 Ko­zaków (w tym oficera) oraz zranili kolejnych pięciu.

17 marca 1863 r. oddział Langiewicza stoczył bitwę pod Chrobrzem. W trakcie bitwy Żuawi Śmierci ochraniali inne oddziały powstańcze, które wycofywały się przez rzekę Nidę oraz odparli atak rosyjskich dragonów. Dzień później została stoczona bitwa pod Grochowiskami, której specyfika polegała na tym, że stanowiła ona kilka odosobnionych i przypadkowych starć. Walka między siłami powstańców i wojskami rosyjskimi okazała się być jedną z najkrwawszych potyczek Powstania Styczniowego. W jej trakcie wielokrotnie dochodziło do starć na krótki dystans i walki wręcz. Jedne z najbardziej zaciętych zmagań stoczyli Żuawi Śmierci, którzy przeprowadzili m.in. udany szturm na rosyjskie armaty. Po dwóch dniach intensywnych i krwawych walk, na polu bitwy zostało około sześciuset poległych Polaków jak i Rosjan, których przykrył świeży śnieg. Rosjanie przerażeni wynikiem starcia i poniesionymi stratami, wycofali się i nie kontynuowali żadnych działań przeciwko powstańcom.

Niestety, odniesione przez oddziały Lan­giewicza zwycięstwo, było w istocie pyrrusowe. Zebrane wokół dyktatora partie powstańcze poniosły bardzo duże straty, brakowało żywno­ści, a dyscyplina ulegała stałemu rozluźnieniu. Langiewicz postanowił podzielić swój oddział na mniejsze części, a sam miał przedostać się incognito do Galicji, aby zająć się sprawami dyktatorialnymi i rządowymi. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy Langiewicz powierzał w nocy dowództwo nad poszczególnymi oddziałami, Rochebrun został awansowany przez niego na stopień generała brygady. Na żądanie Francuza udzielił mu krótkiego urlopu, który ten wykorzystał udając się do Krakowa. Odjazd walecznego Francuza był dużym ciosem dla morale Żuawów Śmierci. Formacja po jego niespodziewanym odjeździe znalazła się pod rozkazami kpt. Grzymały. Ten z kolei podporządkował się dowództwu generała Śmiechowskiego, który objął dowództwo nad całym oddziałem powstańczym. Krótko później pozostali Żuawi Śmierci wraz z innymi powstańcami przekroczyli granicę austriacko-rosyjską.

Wraz z przekroczeniem granicy, co miało miejsce 21 marca 1863 r., oddział Żuawów Śmierci przestał oficjalnie istnieć. Już nigdy, pomimo pewnych prób poczynionych później przez Rochebrune, oddział nie przybrał tak zorganizowanej formy, jaka miała miejsce pod jego rozkazami. Nastąpił koniec Żuawów Śmierci jako odręb­nej jednostki powstańczej. Ci z żołnierzy, którzy przeżyli, uczestniczyli w innych potyczkach powstania już nie jako odrębny oddział, lecz jako żołnierze wcieleni do innych partii powstań­czych. Jak słusznie zauważył Juliusz Kozolubski: przy swoich wadach, Rochebrun był dobrym wy­chowawcą i dlatego, mimo krótkiego istnienia Żuawów Śmierci, wywarł duży wpływ na całą młodzież, sku­piającą się pod jego rozkazami. Wszyscy oni byli dumni ze swej służby w Żuawach, a pułk Żuawów Śmierci dostarczył późniejszym oddziałom powstańczym wielu wybitnych oficerów, którzy w jego szeregach przeszli dobre wyszkolenie żołnierskie.

Ślady obecności Żuawów (w kolejności chro­nologicznej) można odnaleźć m.in. w bitwach pod Brodami (18.4.1863), w Podlesiu (4.5.1863), Krzykawką (5.5.1863), Szycami (7.5.1863), Sta­wiszynem (17.5.1863), Nową Wsią (18.5.1863), Ossą (10.7.1863), Brenicą (14.7.1863), Rudnikami (28.7.1863) czy Depułtyczami (5.8.1863)225. Jedną z większych grup byłych Żuawów Śmierci zebrał pod swoją komendą były chorąży Żuawów, Lu­domir Cywiński. Żuawi pod jego dowództwem wzięli m.in. udział w bitwie pod Orzechowem (16.12.1863).