Zabójcze rzemiosło. Historia wojny podwodnej
Zabójcze rzemiosło. Historia wojny podwodnej - Recenzja
Dane szczegółowe: |
Autor: Iain Ballantyne (tłum. Tomasz Fiedorek) |
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis |
Rok wydania: 2021 |
Okładka: Twarda |
Liczba stron: 904 |
Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości pana Bogusława Tobiszowskiego, z Dom Wydawniczy REBIS, za co składam serdeczne podziękowania.
„Nigdy wcześniej nie było możliwe, aby dowódca mający stosunkowo niski stopień uśmiercił w tak krótkim czasie wielu żołnierzy wroga. Zaledwie jeden mały okręt podwodny przy użyciu kilku torped posłał na dno cztery krążowniki; wróg zapłacił wysoką cenę w porównaniu ze skromnymi wydatkami jakie ponieśli Niemcy na U-booty i ich uzbrojenie. Zdawało się, że w związku z tym poświęcanie ogromnych środków finansowych, mocy produkcyjnych stoczni oraz czasu potrzebnego do wyszkolenia załóg na to, aby wprowadzić do służby kolejne pancerniki i krążowniki, jest kompletnym nonsensem. Okręty podwodne mogły się bowiem okazać wielkim „wyrównywaczem szans” czy raczej reduktorem potęgi największych flot”(s.135).
Okręty podwodne to taki rodzaj broni, która jednocześnie przeraża i fascynuje. „Cisi myśliwi” od ponad 100 lat przemierzają morskie głębiny dokonując niespodziewanych ataków i budząc przerażenie nie tylko wśród załóg statków, ale również wśród wszystkich tych osób zamieszkujących najdalsze zakątki lądu, którzy mogą stać się potencjalnym celem ataku rakiet wystrzelonych z pokładów okrętów podwodnych. Fascynującą, ale zarazem przerażającą historię „zabójczego rzemiosła” wykonywaną przez załogi okrętów podwodnych przedstawia Iain Ballantyne.
Na samym początku, kilka osobistych refleksji po przeczytaniu niniejszej książki. Gdy dotarłem do ostatniego rozdziału, czułem pewnego rodzaju przygnębienie. Człowiek od początków swojego istnienia fascynuje się wojną. Działania zbrojnie, które mogą prowadzić do jego śmierci lub kalectwa, mają w sobie niewyobrażalną siłę przyciągania. Czytanie lub oglądanie o krwawych bojach jest po prostu „ciekawe”. Trudno jest sobie wytłumaczyć, skąd bierze się taka fascynacja ludzkiego gatunku do unicestwienia. Można zadać pytanie, czemu z każdym nowym pokoleniem, którego przodkowie doświadczyli w większym lub mniejszym stopniu koszmaru wojny, ludzie wciąż posiadają w głębi swoich dusz i umysłów niewytłumaczalne pragnienie prowadzenia kolejnych wojen oraz wynajdowania nowych narzędzi do prowadzenia walki?
„Zabójcze rzemiosło” to monografia, która przedstawia bardzo długą drogę ludzkości do realizacji pragnienia, którym była chęć ujarzmienia morskich głębin. Chęć odkrycia tego co skrywają dna mórz i oceanów sięga czasów starożytnych. To właśnie od tej epoki rozpoczyna swoją narrację Ballantyne prowadząc czytelnika przez arcyciekawą historię ludzi, którzy pragnąc poskromić morskie głębiny, odnosili wiele sukcesów, ale równocześnie płacili za najmniejsze błędy najwyższą cenę. W pierwszej części publikacji noszącej tytuł „Geneza” autor skupia się na przedstawieniu wizjonerów, wynalazców, śmiałków, ale również szaleńców, którzy chcieli stworzyć okręt podwodny z prawdziwego zdarzenia. Ukazane zostają również działania wojenne, w których wykorzystano pierwsze prototypy okrętów podwodnych, biorące m.in. udział w wojnie secesyjnej.
„Bez względu jednak na to, jakie narzędzia wojny podwodnej stworzyły obie strony, o rezultatach tak naprawdę decydowały umiejętności człowieka, który dowodzi jednostką. Niektórzy kapitanowie okrętów podwodnych po prostu wykazywali większy talent do swojego rzemiosła niż inni. Potwierdzeniem tego zjawiska po stronie niemieckiej był fakt, że zdecydowana większość zatopień była dziełem stosunkowo niewielkiej grupy asów. Zaledwie dwudziestu dwóch z blisko czterystu dowódców niemieckich okrętów podwodnych zatopiło lub zdobyło 60 procent statków handlowych utraconych przez państwa ententy i kraje neutralne podczas tej wojny” (s.240)
Druga część książki („Krew w wodzie”) skupia się na przedstawieniu walki na morzach i oceanach w trakcie I wojny światowej. Narracja autora w dużej mierze dotyczy działań niemieckich U-bootów w walce z flotami Ententy. Mniej szczegółowo jest opisywana działalność okrętów podwodnych pozostałych państw biorących udział w konflikcie, choć mamy również fragmenty dotyczące walk austro-węgierskich czy rosyjskich okrętów podwodnych. Podobnie jest prowadzona narracja części trzeciej („Zaraza się rozprzestrzenia”) dotyczącej II wojny światowej. Ukazane zostają głównie walki pomiędzy Niemcami a Brytyjczykami i Amerykanami na Atlantyku. Na uboczu pozostają podwodne starcia innych flot rozgrywające się na Oceanie Indyjskim lub Pacyfiku. Na plus mogę zaliczyć to, że w przypadku obu tych części publikacji, autor nie tylko opisuje przebiegu podwodnych walk. Sporo miejsca w jego narracji zajmują kwestie związane z wielką polityką, działaniami szpiegowskimi czy udoskonalaniem arsenału służącego do zatapiana statków lub anihilacji okrętów podwodnych. W przypadku walk z lat 1939-1945, polski czytelnik może zapytać czy w publikacji znajdują się jakiekolwiek wątki polskie. Faktycznie one występują, ale są niestety szczątkowe, ograniczające się zaledwie do kilku pojedynczych zdań. Szkoda, że autor nie zdecydował się na napisanie chociaż jednego akapitu dotyczącego niezwykłej akcji ORP „Orła”, który dokonał arcyciekawej ucieczki z Tallina w 1939 r. w trakcie swojego internowania.
„Czołowi amerykańscy podwodniacy byli ulepieni z niesamowitej gliny, a najlepszym z nich nigdy nie brakowało inicjatywy ani agresywności w działaniu. Byli supergwiazdami innego gatunku niż niemieckie pozłacane bożki Walhalli czy powściągliwi Brytyjczycy z ich stoicyzmem. Amerykańskie asy podwodne były wytworem najbogatszego, najbezczelniejszego i najefektowniejszego kraju na świecie. Były dziećmi wschodzącego supermocarstwa gospodarczego i militarnego i miały coś do udowodnienia” (s.547).
W moim odczuciu najciekawszą częścią książki pozostaje ostatnia („Tylko martwi …”), która przedstawia powojenne konflikty z udziałem okrętów podwodnych. Podobało mi się to, że autor nie ograniczył się wyłącznie do amerykańsko-sowieckich działań prowadzonych w trakcie „zimnej wojny”, ale również przedstawił mniejsze i większe konflikty pomiędzy państwami, w których brały udział okręty podwodne (wojna o Falkandy-Malwiny z 1982 r. czy wojna indyjsko-pakistańska z 1971 r.). Autor dokonał także interesującej analizy współczesnej roli okrętu podwodnego i jego wykorzystania do prowadzenia działań politycznych. Refleksje, które snuje autor na zakończenie swojej pracy, nie są niestety zbyt optymistyczne. Pogardzany na początku XX wieku okręt podwodny, stał się obecnie zabójczym narzędziem mogącym przyczynić się do Armagedonu. Jak słusznie zauważa autor, w dobie wyścigu zbrojeń i rozwoju technologii „ludzkość będzie musiała pokładać wiarę w owych lepszych aniołach swojej natury” (s.757).
„Zabójcze rzemiosło” mimo pewnych wad, o których wspomniałem wcześniej jest bardzo ciekawą lekturą. Uważam, że jest to pozycja, która może stanowić na początek wystarczające kompendium wiedzy dla wszystkich tych osób, które chciałby poznać interesująca historię powstania i rozwoju okrętów podwodnych. Chciałbym dodać, że autor pisząc swoją publikację korzystał z ogromnej ilości różnorodnych źródeł, obejmujących archiwa, monografie, pamiętniki i relacje weteranów czy filmy dokumnetalne. Można także „wyczuć”, że książka jest pisana przez pasjonata, który po prostu „czuje” temat i potrafi go przedstawić w interesujący sposób. W moim odczuciu warto „zagłębić się” w dziele Ballantyne i poznać ciekawą historię ludzi morza, trudniących się „zabójczym rzemiosłem”.
„W epoce, w której świat do funkcjonowania potrzebuje Internetu, ułożone na dnie morskim kable światłowodowe mogą być jego piętą achillesową. W czasie drugiej wojny światowej używano okrętów podwodnych do przecinania kabli, a w czasie zimnej wojny – do instalowania na nich urządzeń podsłuchowych. W latach 60. i 70. w ramach operacji „Holystone” specjalnie przystosowane okręty podwodne US Navy wysyłano z zadaniem podpięcia się do ułożonych na dnie radzieckich kabli komunikacyjnych, by móc przechwytywać tajne informacje. Nie sposób wykluczyć, że w jakimś przyszłym konflikcie jedna lub druga strona wykorzysta okręty podwodne do zniszczenia fizycznej infrastruktury Internetu, zamierzając spowodować globalny chaos” (s.740).