logo

Znaleźć i zniszczyć

Znaleźć i zniszczyć. Rozmowa z polskim ochotnikiem walczącym na Ukrainie

Autor: Piotr Mitkiewicz, Wiktor Świetlik
Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2024
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 304
Moja ocena:

Obrazek recenzji 8

Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości pana Bogusława Tobiszowskiego,
z Dom Wydawniczy REBIS, za co składam serdeczne podziękowania.

Pełna. I tempo jest dużo szybsze niż ty, bo automat jest zawsze szybszy niż człowiek. Pocisku z czołgu nie słyszysz tyle czasu co gwizdu pocisku artyleryjskiego. Poza tym czołg ma duży zasięg ognia i pocisk, jak wybuchnie, ma też duże pole rażenia. Z czołgiem już tak jest. Czołg jest straszny. Jak wkurwisz czołg, to już po tobie. (s. 137-138)

Wojna jest piękna tylko dla tych, którzy jej nie poznali, mawiali starożytni. Wojna to skomplikowany system, w którym ludzkie cierpienie jest zaledwie jednym z jej elementów. Wojny wreszcie nigdy się nie zrozumie, dopóki (nie daj Boże) samemu jej się nie doświadczy na własnej skórze. Na wojnie głównym celem jest „znaleźć i zniszczyć” przeciwnika, zanim on zdąży to zrobić wobec ciebie.

„Znaleźć i zniszczyć” jest wywiadem-rzeką dziennikarza Wiktora Świetlika z panem Piotrem Mitkiewiczem, który od maja 2022 r. walczy jako ochotnik po stronie wojsk ukraińskich. To bardzo trudna opowieść o dwóch światach (wyrażenie pana Mitkiewicza – „twoim i moim”), które nie maja szans na to aby się wzajemnie zrozumieć. Oba „światy” mogą jedynie dać możliwość krótkiej i gorzkiej refleksji, aby następnie każdy z nich odszedł w swoją stronę. „Ja” na front, natomiast „Ty” do codziennych obowiązków.

Moje myślenie zmieniało się w trakcie. Chciałem jak najdłużej tam być, żeby chłopaków bronić, trwać przy nich i walczyć razem z nimi. Ta śmierć bohaterska była możliwa, ale podczas ratowania tych moich przyjaciół, tych moich braci z boju. Jednak nie była już celem, ponieważ tam złapałem nowy cel, jakim była walk z wrogiem, obrona przyjaciół. (s.252)

Opowieść Piotra Mitkiewicza, który porzucił prowadzenie własnej restauracji oraz zostawił swoją żonę i małoletnie córki, aby zaciągnąć się do legionu zagranicznych ochotników walczących po stronie Ukrainy, jest dołująca. To rozmowa z człowiekiem, który od ponad dwóch lat walczy z Rosjanami, szczerze ich nienawidząc i bezlitośnie nazywając „k*rwami”. Przez tak długi okres czasu, jego podejście do konfliktu ewoluowało. Od chęci bohaterskiej śmierci, poprzez gorycz i zwątpienie, aż w końcu pragnienie pomszczenia swoich kolegów, którzy zginęli z rąk Rosjan jako operator drona FPV.

Oczami polskiego weterana walk na Ukrainie poznajemy przerażający świat wojennej machiny. Jak wspomniałem wcześniej wojna jest ogromnym systemem, w której żołnierze i cywile stanowią zaledwie malutkie trybiki. Po lekturze całości, mogłem się tylko jeszcze bardziej utwierdzić, że każda wojna jest taka sama. Zmieniają się armie, zmienia się technika, zmienia się strategia. Ale nie zmienia się jej główny rdzeń, którym jest niszczycielska siła, dla której nie ma znaczenia kto wygrywa czy przegrywa. Kto jest dobry lub zły. Liczy się tylko unicestwienie, cierpienie, perfidia i bezsilność.

Jeżeli zginie komuś w walce przyjaciel albo dwóch, to dla niego jest tak koszmarne i ważne, że zapamięta, że zginęli wszyscy. I ten człowiek powie, że zginęli wszyscy. Bo tak to widzi. W statystyce wojskowej odpadły dwie jednostki z miliona, a dla niego nie ma już pół świata. (s.196)

Refleksje pana Piotra są przerażające. To co „wiemy” o wojnie ukraińsko-rosyjskiej z mediów, wypowiedzi ekspertów czy mediów społecznościowych, nie oddaje niczego prawdziwego (ale czy taki w ogóle istnieje ?) obrazu wojny. Pan Piotr szczerze mówi jak jest ciężko na polu walki, gdzie wszystko chce cię zabić. Jak wiele jest łajdactwa nawet wśród swoich towarzyszy, którzy potrafią ukraść twój sprzęt. Jak często smutny koniec mają szczytne zbiórki na rzecz wojska czy cywilów, które są później bezczelnie rozszabrowane. Wreszcie jak ciężko jest frontowemu żołnierzowi odnaleźć się w normalnym świecie, gdy wciąż myślami jest się na linii frontu. I mimo wszystko chce się wracać i walczyć dalej …

Ciężko jest pisać recenzje tak smutnej i gorzkiej opowieści. Gdy uświadomimy sobie, że są to refleksje o obecnie toczącej się wojnie, a nie jakieś odległej o 80 czy 110 lat, to można czuć wyłącznie … No właśnie co? Strach, przerażenie, obojętność, nienawiść? Niech każdy odpowie sobie na to pytanie sam w swojej duszy. Mając przy tym świadomość, że świat „mój i twój” nie mają szans, aby zrozumieć to co naprawdę czuje druga strona. Być może to jest największym koszmarem i przekleństwem wojny, która jak mawiał Carl von Clausewitz: „jest jedynie kontynuacją polityki innymi środkami” …

Godność odgrywa w armii ogromną rolę. Mundur budzi szacunek i ci ludzie są do tego przyzwyczajeni. A w końcu to są nieraz proste chłopaki. Wielu z nich, może nam wszystkim, będzie ciężko się odnaleźć w zwykłym życiu. W zwyczajnej, codziennej pracy, gdzie ktoś na ciebie wjedzie, opieprzy, poniży. Bo tutaj wszyscy nas poważają. (s.87)

Inne recenzje