logo

Bizancjum. Niezwykłe dziedzictwo średniowiecznego imperium

Bizancjum. Niezwykłe dziedzictwo średniowiecznego imperium

Autor: Judith Herrin
Wydawca: Rebis
Rok wydania: 2022
Okładka: twarda
Liczba stron: 452
Moja ocena:

Obrazek recenzji 7

Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości pana Bogusława Tobiszowskiego,
Dom Wydawniczy REBIS, za co składam serdeczne podziękowania.

Pomimo chrześcijańskich dekoracji Bizancjum zachowało rzymskie tradycje, które przyniosły sławę cesarskim rządom, w tym zwłaszcza cesarską ideologię wraz z jej konsekwencjami dla prawa, organizacji wojskowej, medycyny, administracji, podatków i ceremoniału dworskiego. Cesarzowi nadal przypisywano cechy boskie, nawet jeśli jego niekwestionowana władza pochodziła od Boga. To on szkolił wojska i prowadził je do boju, mimo że duchowni błogosławili kampanię i modlili się o zwycięstwo, które zsyłał Bóg. (s.55)

Historia Bizancjum jest dla mnie opowieścią pisaną przez życie wielkich postaci, które tworzyły to długowieczne Imperium. Do moich ulubionych bizantyjskich „dramatis personæ” należy niezwykły duet Justyniana Wielkiego i Teodory, Bazylego II Bułgarobójcy oraz Manuela I Komnena. Poznając czyny i motywacje tych ciekawych ludzi, łatwiej jest zrozumieć fenomen tej niezwykłej cywilizacji. Cywilizacji pełnej niesłychanej żywotności, ale także ogromnych sprzeczności.

Historia powstania tej książki jest dosyć nietypowa. Pewnego popołudnia dwóch robotników zapukało do uczelnianego gabinetu Judith Herrin z zapytaniem czym się zajmuje oraz prośbą o krótkie przedstawienie historii Bizancjum. Historyczka z niemałym trudem musiała streścić tysiącletnią historię tego Imperium w kilkunastominutowej rozmowie. Spotkanie z tymi osobami, stało się dla niej impulsem do napisania niniejszej książki. Publikacja składa się z 28 rozdziałów podzielonych na cztery części. Na kartach swojej pracy angielska bizantynolog przedstawiła najważniejsze i najbardziej charakterystyczne wydarzenia, postacie, zwyczaje czy obrzędy związane z tym średniowiecznym imperium.

Tak jak kult starożytnych bogów rozprzestrzeniany był poprzez sztukę (rzeźby i malowidła), tak ikony stały się skutecznym sposobem popularyzacji dziejów poszczególnych świętych. Pielgrzymi poszukujący cudownego uzdrowienia, jakie dać im mógł kontakt z relikwiami takiego czy innego świętego, często trafiali do kościołów przyozdobionych wizerunkami – Demetriusza w Tesalonice, Artemiusza w Konstantynopolu, Menasa z wielbłądami pod Aleksandrią, Szymona na kolumnie koło Antiochii. (s. 133)

Nie chciałbym w tym miejscu omawiać wszystkich zagadnień, które poruszyła w swojej książce Judith Herrin. Skupię się na dwóch wątkach, które szczególnie mnie poruszyły. Pierwszym z nich jest przedstawienie postaci Anny Komneny (1083-1153/55), której dziedzictwem jest jedna z najlepszych średniowiecznych biografii łączących w sobie cechy pamiętnika, kroniki oraz dzieła literackiego. Mowa tutaj oczywiście o „Aleksjadzie”, która jest poświęcona postaci ojca Anny – Aleksemu I Komnenowi. Dzieło, które oczywiście jest bardzo mocno subiektywne wobec głównego bohatera, zawiera w sobie bardzo ciekawy opis ludzi, z którymi spotykał się Aleksy. Pióro Anny, niekiedy ostre jak brzytwa, interesująco przedstawia portrety charakterologiczne i wygląd fizyczny wielu bohaterów „Aleksjady”. To niezwykłe, że mimo upływu tysiąca lat, praca Anny Komneny wciąż zachowuje swój niezwykły walor poznawczy oraz pozawala wejść w „duszę” kobiety, która przelała swoje myśli na kartach pergaminu.

Drugim aspektem, który był dla mnie szczególnie ciekawy dotyczy szeroko rozumianej bizantyjskiej kultury, obyczajowości oraz religii. Fascynujące są te fragmenty książki, które dotyczą nazwijmy to bizantyjskiego „systemu edukacji”, gdzie wyższe wykształcenie przy odrobinie szczęścia i samozaparcia mógł zdobyć każdy uzdolniony chłopiec. Inwestycja Bizantyjczyków w edukacje pokoleń, dawała wymierny efekty, choćby w aspekcie prowadzania cesarskiej kancelarii, archiwum czy przepisywania antycznych dzieł. Bizantyjska administracja pozwalała przetrwać zawieruchy dynastyczne, wojny czy klęski żywiołowe. Można napisać, że pokolenia przemijały, ale bizantyjskie instytucje wciąż trwały aż do pamiętnego 1453 roku …

Jest to wizerunek średniowiecznego, wojowniczego chrześcijańskiego władcy, wyrażający bizantyjskie uznanie dla cesarza-żołnierza, świętującego swe zwycięstwa. Jest to odpowiedni hołd dla Bazylego, który całe życie spędził na wojaczce. Inni dowódcy, tacy jak Belizariusz, Konstantyn V lub Nikefor Fokas, cieszą się równą sławą z powodu swych triumfów wojskowych, które także uczczono w Konstantynopolu. Jednak postać Bazylego kojarzona jest przede wszystkim z pokonaniem Bułgarów, które nabrało cech mitycznych. (s.256)

Książka Judith Herrin jest ciekawą opowieścią. Napisana przystępnym językiem, skierowana jest do osób, które chcą rozpocząć przygodę z poznawaniem dziejów tej niezwykłej cywilizacji. Powszechne skojarzenia słów „Bizancjum” lub „bizantyjski” mają pejoratywne znaczenia. Oznaczają ogromny przepych, wyniosłość czy bezwzględność. Po uważnej lekturze angielskiej historyk, każdy z pewnością zastanowi się dwa razy zanim użyje tych sformułowań jako synonimy czegoś negatywnego.

Imperium Bizantyjskie odcisnęło ogromny wpływ na dzieje naszej cywilizacji. Stanowi na pewno jednej z fundamentów europejskiej kultury oraz tożsamości. Czy zdajemy sobie sprawę, że tak proste, a jednocześnie niezbędne narzędzie jakim jest widelec zawdzięczamy właśnie Bizantyjczykom? Tym podobnych i innych ciekawych zaskoczeń jest całe mnóstwo w książce Judith Herrin, z którą na pewno warto się zapoznać.

Bizancjum nie mogło zaakceptować prymatu papieża i podporządkowania Konstantynopola Rzymowi. Bizantyjczycy, choć nieliczni, pozostali niezłomnie oddani temu, co uważali za prawdziwą wiarę. Woleli zachować własną teologię pod rządami osmańskimi, niż ścierpieć unię z Kościołem rzymskim i zachodnie rządy. Było to bez wątpienia echo świętokradztwa z roku 1204. (s. 359)

Inne recenzje