Broń strzelecka Powstania Styczniowego
Broń strzelecka Powstania Styczniowego
Dane szczegółowe: |
Autor: Michał Górny |
Wydawca: Muzeum Historii Polski |
Rok wydania: 2023 |
Okładka: Miękka |
Liczba stron: 524 |
Książkę do recenzji otrzymałem dzięki współpracy z Muzeum Historii Polski za co składam serdeczne podziękowania.
Prowadzone w latach 1863-1864 działania zbrojne w Królestwie Polskim miały miejsce w apogeum przemian technologicznych, gdy broń kapiszonowa była jednym z podstawowych systemów uzbrojenia, jednak wciąż używano licznych egzemplarzy broni skałkowej, która dożywała swoich dni w oddziałach tyłowych i pomocniczych, jednocześnie na stan armii powoli wprowadzano modele broni odtylcowej – francuskiej, pruskiej oraz amerykańskiej. Co więcej, nie ujednolicono kalibru broni, a organizacja produkcji była zdecentralizowana – dominowały kontrakty z indywidualnymi wytwórcami działającymi na rynku na zasadach kapitalistycznych (s.84)
Belgijczyki a może sztucće? Colt czy Lefaucheux? Karabiny czy dubletówki? Każdy kto poznaje historię Powstania Styczniowego od razu zauważa, że powstańczy arsenał był naprawdę bogaty i różnorodny. Pozostaje jednak pytanie, na ile pisemne relacje weteranów, zachowane w muzach artefakty czy materiał fotograficzny oddają realia pola walk z lat 1863-1864? Na to pytanie postanowił odpowiedzieć dr Michał Górny.
Mogłoby się wydawać, że po 16 dekadach od wybuchu Powstania Styczniowego, odpowiedź na pytanie jakiej broni używali powstańcy będzie prosta i niewymagająca. Na lekcjach historii opowiada się np. o formacji kosynierów, niekiedy reprodukuje się ich wizerunek. Pojawią się także fotografie powstańców, którzy przed wyruszeniem w bój bardzo chętnie uwieczniali swój wizerunek nie raz z dosyć pokaźnym arsenałem przeciwko „Moskalowi”. Na zdjęciach czy w gablotkach interesujących wystaw o charakterze militarnym często są prezentowane powstańcze karabiny, rewolwery czy fragmenty kul.
Z powodu partyzanckiego charakteru walk w wielu partiach, zwłaszcza formowanych na początku powstania, broni palnej nie przypisywano konkretnym żołnierzom, ale często była ona własnością ochotników, którzy, jak się zdarzało, mogli ją wymieniać, sprzedawać lub oddawać innym rekrutom. W bardziej zorganizowanych oddziałach panowała zasada uzbrajania przede wszystkim doświadczonych strzelców i przesuwania żołnierzy z kompanii kosynierskiej do kompanii strzeleckiej wraz z dozbrajaniem partii. Doprowadziło to do utworzenia nieformalnej piramidy, na której szczycie znajdowali się strzelcy z bronią gwintowaną, niżej strzelcy z bronią gładkolufową, a na samym dole kosynierzy. (s.100)
Czym zatem walczył powstaniec? No przecież – bez zawahania ktoś odpowie – kosą, karabinem, a w przypadku dzielnego ułana – szablą lub lancą. Tak wygląda nieco stereotypowe myślenie na temat broni używanej w Powstaniu Styczniowym. Gdy jednak chcielibyśmy zgłębić temat i dowiedzieć się np. jaki to dokładny model karabinu trzyma w ręku widoczny na fotografii powstaniec, albo czy na pewno do Królestwa Polskiego było możliwe sprowadzenie broni proweniencji amerykańskiej, a wreszcie ustalić co kryło się na enigmatyczną nazwą „belgijczyki”, to w przypadku uzyskania sensownej odpowiedzi na te pytania, sprawa się nieco komplikuje.
Książka Michała Górnego, który od wielu lat profesjonalnie zajmuje się prowadzeniem interdyscyplinarnych badań historycznych i archeologicznych, zabiera nas w niezwykłą podróż na pola bitew Powstania Styczniowego, podczas której poznamy faktyczną broń strzelecką używaną przez powstańców. Powstańcze militaria poznamy nie tylko z pisemnych relacji uczestników walk, ale także odwiedzając niektóre z pól bitewnych odkrywając jakie niezwykłe skarby mogą być zakopane pod ziemią. Publikacja składa się z dwóch części, która obejmuje zagadnienia teoretyczne oraz praktyczne. Całość uzupełniają bardzo obszerne aneksy na który składają się katalogi militarnych zabytków oraz fotografie powstańców. Przyjrzymy się treściom poszczególnych rozdziałów.
Na pięćdziesięciolecie wybuchu powstania nie mogło zabraknąć także wystaw muzealnych. Jedną z największych i najważniejszych była zorganizowana we Lwowie „Wystawa roku 1863″. Pracę nad nią rozpoczęto w styczniu 1912 roku i przez ponad rok ściągano i wypożyczano na potrzeby wystawy pamiątki związane z powstaniem, podjęto także zakrojoną na szeroką skalę współpracę z muzeami w zaborze austriackim oraz działającymi za granicą. Zawiązany na potrzeby wystawy Komitet Organizacyjny zrzeszał przedstawicieli inteligencji oraz władze miejskie, a jego przewodniczącym został wiceburmistrz Lwowa dr Tadeusz Rutowski. (s.143)
Książkę otwiera szeroka analiza techniki wojskowej z lat 1830-1871. Ze względu na nieregularność uzbrojenia oddziałów partyzanckich, ilość broni która była używana na polach bitew i potyczek obejmowała przeróżny rodzaj uzbrojenia. Broń, którą używali powstańcy była pozyskiwana z trzech źródeł – zakupów poza granicami Królestwa Polskiego, zdobywaniu rosyjskiego uzbrojenia w trakcie walk oraz pochodzącą z rynku cywilnego (zarówno wewnętrznego jak i zewnętrznego), w tym broni myśliwskiej. Pierwszy rozdział to bardzo dobry przewodnik po ówczesnej broni palnej, który krok po kroku wyjaśnia terminologię bronioznawczą oraz przedstawia szeroką analizę i charakterystykę broni palnej prominencji państw zachodnich, carskiej Rosji czy polskich konstrukcji. Jednym zdaniem czytelnik otrzymuje klarowne studium bronioznawcze, które z pewnością będzie służyć pomocą innym badaczom poruszającym tematykę powstańczej broni.
Kończąc opowieść o technice broni palnej, autor przenosi swoich czytelników na pola bitew i potyczek Powstania Styczniowego. W tej części pracy (II rozdział) dowiemy się o powstańczej wojskowości. Uzyskamy odpowiedź na pytania: w jaki sposób były organizowane partie powstańcze? Czym charakteryzowały się poszczególne oddziały? W jaki sposób przebiegała ich ewolucja na niemal dwuletnim polu walki? Dodatkowo zapoznamy się także z liczebnością wojsk powstańczych. Zarówno pod kątem ogólnie wszystkich walczących w latach 186-1864 oraz największej ilości wojsk powstańczych walczących w jednym momencie. Rozdział II kończy krótka analiza działań logistycznych styczniowych insurgentów – zostały omówione kwestie transportów oraz zaopatrzenia.
Jak wspomniano, w źródłach wielokrotnie pojawiają się określenia „belgijczyk” lub „sztućce belgijskie”. Opisywano tak przede wszystkim broń przemycaną z Zachodu. Z pewnością nie chodziło o broń produkowaną na potrzeby armii belgijskiej, belgijczyki nie musiały też pochodzić z Belgii. Należy pamiętać, że lwią część prze- mytu realizowała także wiedeńska Komisja Broni, a zakupy czynione w Liege, chociaż znaczne stanowiły jedną czwartą broni kupowanej na Zachodzie. (s.203-204)
Najciekawsze i dające duże pole do wielu ciekawych refleksji stanowią rozdziały III oraz IV. W tej części swojej pracy autor dokonuje dogłębnej analizy źródeł fotograficznych, artefaktów muzealniczych oraz relacji pamiętnikarskich. Wszystko po to, aby odpowiedzieć na pytanie jaka broń faktycznie występowała w ponad 1200 bitwach i potyczkach z lat 1863-1864. Szczególnie ciekawa jest tutaj analiza materiałów zdjęciowych. Znane są setki wizerunków powstańców, którzy najczęściej przed wyruszeniem w bój chcieli uwiecznić swój wizerunek na fotograficznej kliszy. Autor zadaje jednak ciekawe pytanie: czy faktycznie wszystkie zachowane fotografie ukazują walczących powstańców? W pełni zgadzam się z dr Górnym, że samo przedstawienie kogoś w stroju powstańczym, bez szczegółowej analizy biografii fotografowanej osoby, nie może być dowodem na czynny udział w powstaniu.
Michał Górny słusznie zauważa, że ilość fotografii powstańczych w głównej mierze pochodzi z zaboru austriackiego, a w szczególności z Krakowa. W początkach 1863 r. panował ogromny entuzjazm do walki zbrojnej. W modzie było pokazywanie się nazwijmy to „po partyzancku”, szczególnie tam, gdzie nie groziły za to surowe represje. Kwestia faktycznego czy „pozerskiego” udziału w walce z rosyjskim zaborcą ma swoje ścisłe konotacje z uzbrojeniem. Prezentowana na fotografiach broń, nie odzwierciedla w pełni powstańczego arsenału. Bardzo często ta sama broń pojawia się przy różnych fotografiach – zapewne będąc częścią wyposażenia atelier danego fotografa. Na wizerunkach powstańców można także zobaczyć atrapy broni, a nawet przesadne uzbrojenie, które w warunkach powstańczych zmagań nie miałoby racji bytu.
Do najbardziej przydatnych w badaniach uszkodzeń należą charakterystyczne ślady gwintu, które w niektórych przypadkach umożliwiają potwierdzenie używanego modelu broni. Na przykład podczas badań pocisków trzpieniowych pochodzących ze stanowisk związanych z partią Kazimierza Mielęckiego oraz Edmunda Taczanowskiego w kilku przypadkach odnaleziono pociski noszące ślady gwintu o ośmiu bruzdach, co jest charakterystyczne dla pruskiego sztucera wz. 1847; pociski te były także w odpowiednim kalibrze oraz kształcie. (s.214)
Jeżeli zbiorom fotograficznym nie można do końca zaufać, to samo odnosi się do kwestii artefaktów muzealnych. Teoretycznie zbiory polskich muzeów zawierają całkiem sporą ilość broni związanej z Powstaniem Styczniowym. Kluczowe jest tutaj jednak słowo „związane”. Bardzo często okazuje się, że obecne na wystawach artefakty militarne mają zaledwie luźny związek z czynem bojowym z lat 1863/64. W większości przypadków jest prezentowana broń, która nie była bezpośrednio używana przez powstańców, a zaledwie mogła być, ze względu na występowanie określonym modeli uzbrojenia w latach 60. XIX wieku. Przykładowo na 27 zabytków ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego, autor wskazał zaledwie 5, których pochodzenie można zaliczyć do ściśle związanych z Powstaniem Styczniowym.
Osobnym źródłem pozwalającym dowiedzieć się o broni strzeleckiej pozostają pamiętniki powstańcze. Niestety. pozostają one dosyć problematycznym źródłem. Pisane najczęściej po wielu latach oraz bez fachowej wiedzy piszącego o militariach zawierają cały szereg nieścisłości. W 90 % przypadków nie przynoszą one konkretnej odpowiedzi jaki model broni był używany na polu walki. Na tym tle wyróżniają się pamiętniki Józefa Ożegalskiego, Józefa Oxińskiego oraz relacja szwajcarskiego oficera Franza von Erlacha. Wartość źródeł pisanych w kwestii powstańczego uzbrojenia dotyczy przede wszystkim ukazania pewnych trendów, które zachodziły na polu walki. Są również cenne pod względem takich informacji jak wykorzystywana taktyka, noszenie broni czy jej pozyskiwanie.
Jednym z najważniejszych wniosków z badań nad obozowiskiem w lesie krężelskim jest fakt, że metoda archeologiczna umożliwiła precyzyjne rozeznanie w modelach broni palnej, co było do dziś niemożliwe. Ponadto przedstawione modele broni palnej są zgodne nie tylko z realiami pola bitewnego, ale tak- że z informacjami źródłowymi – liczebnością partii, obecnością Deodata Léjarsa w mundurze żuawów czy wzmianką o odnajdowaniu przez rosyjskich żołnierzy stożkowatych pocisków (s.299).
Zatem czy w jakiś sposób możemy dowiedzieć się czym faktycznie walczył powstaniec styczniowy, skoro wymienione wyżej źródła są obarczone licznymi mankamentami? Z pomocą przychodzą tutaj badania archeologiczne, które są prezentowane w ostatniej części książki. Analizowany przez autora materiał archeologiczny – przede wszystkim pociski i kule – związane są z partiami powstańczymi Kazimierza Mielęckiego, Edmunda Taczanowskiego, Józefa Puttkamera-Kleszczyńskiego oraz Michała „Kruka” Heydenricha. W tej części pracy prezentowany jest bogaty materiał archeologiczny wraz z jego szczegółowym opisem. Badanie poszczególnych kul i pocisków umożliwia przypisanie ich do konkretnego modelu broni. Takie zestawienia zostały przedstawione przez autora w licznych tabelach zamieszczonych w tej części książki. Warto podkreślić, że w niektórych badaniach archeologicznych bezpośredni udział brał autor, prezentując wyniki swoich badań w kilku artykułach opublikowanych w poprzednich latach.
Praca Michała Górnego to książka warta lektury. Mimo ściśle naukowego charakteru publikacji, atrakcyjna narracja autorska sprawia, że czyta się ją z prawdziwą przyjemnością. Szczegółowa analiza archeologiczno- historyczna, którą przeprowadził autor pozwala po raz pierwszy na tak szczegółową prezentację powstańczej broni palnej. Mogę śmiało napisać, że nikt kto będzie się zajmował w przyszłości analizą powstańczej broni, nie może pominąć pracy dr Górnego. To lektura wręcz obowiązkowa i konieczna do uwzględnienia w przyszłych badaniach naukowych dotyczących omawianej tematyki. Gorąco polecam.
Istotne jest podkreślenie, że uzyskanie maksymalnej puli danych jest możliwe tylko w przypadku przeprowadzenia pełnego procesu badawczego – wybrania pola badań na podstawie wnikliwej analizy źródeł historycznych, przeprowadzenia profesjonalnych, zgodnych ze sztuką, badań archeologicznych z użyciem wykrywaczy metali, naniesienia miejsc odnalezienia materiału na mapę oraz precyzyjnego wymiarowania odnalezionych kul i pocisków. Pominięcie któregoś (lub kilku) wymienionych elementów może doprowadzić do częściowej utraty danych albo błędu na etapie ustalania modelu broni palnej. (s.360)