Justynian i Teodora
Justynian i Teodora - Recenzja
Dane szczegółowe: |
Wydawca: Państwowy Instytut Wydawniczy |
Rok wydania: 2020 (Wydanie III) |
Okładka: Twarda |
Liczba stron: 264 |
Album do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości pani Magdaleny Lasi z Państwowego Instytutu Wydawniczego, za co składam serdeczne podziękowania.
O sztuce dobrego wyboru ludzi, którzy zapewnią nam sukces
Biografie osób, które zapisały się w historii ludzkości, niemal zawsze dostarczają wielu ciekawych inspiracji. Odpoczywając od publikacji związanych z ubiegłbym stuleciem, miałem okazję przeczytać książkę dotycząca Justyniana I Wielkiego (482-565), autorstwa Roberta Browninga, której trzecie wydanie miało niedawno premierę w ramach tzw. „marmurkowej serii” z PIW.
Książka brytyjskiego pisarza, która ukazała się po raz pierwszy w języku polskim w 1977 r., to fascynująca opowieść o człowieku, którego największym pragnieniem była odbudowa Cesarstwa Rzymskiego. Temu ambitnemu celowi poświęcił całe swoje długie życie. Cierpiąc na bezsenność, przechadzając się do późnych godzin wieczornych po salach pałaców w Konstantynopolu, planował kolejne kroki dyplomatyczne i militarne, aby zrealizować swoje imperialne marzenie. Nauczony zdawkowej uprzejmości i przystępności, z natury nietowarzyski i mający sobie coś z odludka, miał szósty zmysł do wyboru ludzi, którzy realizowali jego ambicje i cele.
To dzięki swoim podwładnym, których potrafił zręcznie rozgrywać między sobą, obdarzać swoją hojnością i łaska, grać na ich osobistych ambicjach oraz zjednywać sobie ich wierność i zaufanie, mógł prowadzić wojny (podbój Afryki, Italii, części Hiszpanii), realizować ambitne plany budowlane (Hagia Sophia) czy dokonywać niezbędnych reform wewnętrznych państwa (kodeks Justyniana). Belizariusz, Teodora, Narses, Jan z Kapadocji czy Antemiusz, byli jego „drużyną”, na której mógł zawsze polegać w najtrudniejszych sytuacjach. Choć jak podkreśla Browning, Justynian „nie wyjawiał swoich zamiarów i nie ufał w pełni nikomu, może nawet Teodorze”. Kim była Teodora?
Teodora (500-548), mająca odznaczać się wyjątkową pięknością i równie wyjątkową ambicją, była przez ponad dwie dekady żoną i głównym doradcą Justyniana. Teodora była „dosyć popularną aktorką w ówczesnym teatrze komicznym, jakby odpowiednikiem subretki z talentem do striptizu. (…) Pod względem moralności nie górowała nad swoimi koleżankami”. Nienawidzący jej Prokopiusz z Cezarei, dzięki którego dziełom wiemy tak dużo o czasach Justyniana, opisywał jej postać w najgorszych słowach, z lubością rozpisując się o jej seksualnych ekscesach, których miała rzekomo się dopuszczać. Fakt, życie morale Teodory (ale i Justyniana i jego świty), było dalekie od zasad Ewangelii, których „oficjalnie” przestrzegali. Jednakże dzięki zdobytemu wcześniej doświadczeniu, Teodora potrafiła wykorzystać w pełni swój urok osobisty, żyć teraźniejszością i zachować zimną krew, gdy przychodziły kryzysy. Niewątpliwie, gdy umierała na raka w 548 r., jej maż stracił osobę, której opinie i zmysł polityczny bardzo sobie cenił.
Robert Browning, oprócz szczegółowego opisu życia Justyniana i Teodory, przedstawia szerokie tło społeczne, religijnie i polityczne epoki, w której żyli jego bohaterowie. Dla mnie osobiście, najciekawsze passusy, dotyczyły spraw religijnych VI w. Spory doktrynalne i teologiczne, w które mocno angażowali się główni bohaterowie książki są opisane w bardzo ciekawy sposób. Głównym przedmiotem sporów religijnych w czasach jego panowania była kwestia natury Chrystusa – czy łączył on w sobie naturę boską i ludzką w nierozerwalna całość, czy może jak wierzyli monofizyci natura boska górowała nad ludzką i był bardziej Bogiem niż człowiekiem? Jakie stanowisko zajmował w tych sprawach cesarz Bizancjum, który nie był „skłonny do przestrzegania wyraźnych granic między Kościołem i państwem”? Zachęcam do poszukania samodzielnej odpowiedzi na to pytanie na kartkach książki.
„Justynian i Teodora” to publikacja z bardzo dobrze poprowadzoną narracją, treściwa, pełna ciekawostek oraz interesujących analiz. Osobiście „połknąłem” ją w dwa dni, nie mogąc się oderwać od „śledzenia” kolejnych kroków Justyniana. Trzeba przyznać, Justynian I Wielki, był człowiekiem, który wiedział co chciał osiągnąć w swoim życiu. Wiedział także, komu może powierzyć odpowiedzialne zadania, aby zapewnić sobie szacunek ówczesnych ludzi i nieśmiertelność potomnych.