logo

Miasta Wolności. Poznań–Budapeszt 1956

Miasta Wolności. Poznań–Budapeszt 1956 - Recenzja

Dane szczegółowe:
Autor: R. Reczek, Á. Máthé, S. Jankowiak, R. Kościański
Wydawca: Instytut Pamięci Narodowej
Rok wydania: 2021
Okładka: Twarda
Liczba stron: 576

Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości wydawnictwa IPN za co składam serdeczne podziękowania.

„Poznań stawał się symbolem początku drogi w walce o wolność. Przypominały o tym kolejne rocznice Czerwca, ale także sam pomnik, na którym widniały daty „polskich miesięcy” – 1956, 1968, 1970, 1976, 1980”. Po przemianach politycznych i upadku komunizmy na pomniku dopisano jeszcze rok wprowadzenia stanu wojennego – 1981” (s.239)

W 1956 r. Poznań i Budapeszt połączyła historia zrywu ludności, która przeciwstawiła się reżimowi komunistycznemu. Mieszkańcy obu tych miast, wyrazili głośny sprzeciw wobec represyjnego systemu władzy, płacąc za swoją odwagę i opór najwyższą cenę. Historie protestów z 1956 r. opowiada praca przygotowana przez zespół polsko-węgierskich historyków. Publikacja składa się z dwóch obszernych części. Pierwsza z nich dotyczy protestów w stolicy Wielkopolski w czerwcu 1956 r, natomiast druga opisuje wydarzenia w Budapeszcie i na Węgrzech. Prowadzona przez polsko-węgierskich historyków narracja, ukazuje szeroki kontekst wydarzeń, które rozegrały się ponad 65 lat temu. Każda z części rozpoczyna się od nakreślenia tła polityczno-społecznego w Polsce i na Węgrzech oraz przedstawienia okoliczności, które doprowadziły do protestów przeciwko władzy komunistycznej.

„Protest społeczeństwa Poznania znalazł się na czołówkach zachodniej prasy, komentowany był przez wszystkie tamtejsze rozgłośnie radiowe, stał się także powodem wystąpień wielu polityków. Stanowił kolejny dowód na to, że społeczeństwa tzw. państw socjalistycznych nie pogodziły się z nową formą rządów oraz że rządy te mają poważne trudności gospodarcze, co mogło wpłynąć na politykę obozu jako całości, wymuszając korekty dotychczasowej drogi rozwoju” (s.160)

Kolejne podrozdziały książki dotyczą przebiegu wydarzeń, które rozgrywały się w Poznaniu oraz w Budapeszcie. Warto dodać, że w publikacji można odnaleźć ciekawą analizę reakcji państw komunistycznych ze Związkiem Sowieckim na czele oraz państw szeroko rozumianego Zachodu (z szczególnym uwzględnieniem Stanów Zjednoczonych) na wydarzenia w Polsce oraz na Węgrzech. Z racji moich zainteresowań badawczych, szczególną uwagę zwróciłem na zagadnienia związane z upamiętnieniem protestów z 1956 r. na przestrzeni ostatnich dekad. Troska o pamięć o tych wydarzeniach pozostała dla mieszkańców Poznania i Budapesztu, częścią ich tożsamości i dziedzictwa, które jest przez nich starannie pielęgnowane. Symbolami protestów są postacie Romana Strzałkowskiego (1943-1956) oraz Pétera Mansfelda (1941-1959) – dwóch nastoletnich uczniów, z których pierwszy zginął w Poznaniu, a drugi brał udział w Powstaniu Węgierskim, pełniąc funkcję łącznika.

„Miasta wolności” łącząc w sobie cechy publikacji edukacyjnej, naukowej i popularyzatorskiej, stają się de facto publikacją skierowaną do różnych grup czytelników. Przystępnie napisana, przedstawia przyczyny, przebieg i konsekwencje protestu poznańskich robotników z 28 czerwca 1956 r. oraz Rewolucji Węgierskiej z października i listopada 1956 r. Dodatkowym walorem publikacji jest przebogaty materiał ilustracyjny, pozwalający czytelnikom „wczuć się” w atmosferę i przebieg wydarzeń sprzed 65 lat. Doświadczenie Polaków i Węgrów dotyczące wydarzeń z 1956 r. choć w wielu aspektach podobne, zawierało również pewne różnice, które zostały bardzo dobrze ukazane w niniejszej publikacji. Zachęcam do przeczytania oraz chwil refleksji nad takimi wartościami jak wolność, prawda czy poszanowanie pamięci i tradycji, bez których nie może funkcjonować żadne społeczeństwo.

„Rzecz jasna podczas rewolucji ludzie nie przestali być ludźmi i w czasie wymiany ognia czasami ogarniał powstańców lęk. Zaświadczał o tym Janos Denes, który w trakcie walk miał już 26 lat: „Pomimo tego, że w nagłej chwili prawdy zrzuciliśmy kajdany dwunastu lat strachu, żołądek nam pracuje i trzęsiemy się ze strachu, jakbyśmy pięć minut przedtem nie czuli się bohaterami. Pewnie z takiego tchórzostwa oddałem mój pistolet maszynowy, ale to właśnie czyniło rewolucję niezwyciężoną, że gdy ja się upaskudziłem ze strachu i wyrzuciłem ten pistolet, sięgnęło po niego pięć-sześć rąk!” (s.353-355)

Inne recenzje