Pamięć zbiorowa o wojnie na Pacyfiku w powojennej Japonii
Pamięć zbiorowa o wojnie na Pacyfiku w powojennej Japonii - Recenzja
Dane szczegółowe: |
Autor: Maciej Pletnia |
Wydawca: Universitas |
Rok wydania: 2019 |
Okładka: Miękka |
Liczba stron: 400 |
Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości Wydawnictwo Universitas, za co składam serdeczne podziękowania.
„Owa dyskusja na temat masakry [w Nankinie] uświadomiła wielu Japończykom nie tylko to, że nie byli w istocie głównymi ofiarami wojny na Pacyfiku, ale także to, że japońscy żołnierze odpowiadają za miliony ofiar w całej Azji (…) Obok dyskursu, który pozycjonował Japończyków jako ofiary tej tragicznej wojny, z Hiroszimą i Nagasaki jako głównymi symbolami, zaczął przebijać się dyskurs przeciwny, który opisywał naród japoński jako sprawców, a nie ofiary” (s.98).
Pamięć o ofiarach z Hiroszimy i Nagasaki, czy może pamięć o sprawcach zbrodni z Nankinu? Po zakończeniu wojny na Pacyfiku, Japończycy stanęli przed trudnym zadaniem rozliczenia swojej wojennej przeszłości. W jaki sposób na przestrzeni ostatnich siedmiu dekad kształtowała się pamięć zbiorowa o wydarzeniach z lat 1937-1945? Czym było chryzantemowe tabu? Dlaczego pamięć o ataku atomowym na dwa japońskie miasta jest tak różna? Jaki obraz wojennej przeszłości można odnaleźć w japońskiej prasie, podręcznikach szkolnych czy muzeach?
Pamięć to niezwykle zjawisko, które podlega nieustannym przemianom. Środowisko, w którym żyjemy, krąg kulturowy z którym jesteśmy związani, obecnie prowadzona polityka państwa czy nasze osobiste doświadczenia i poglądy, wpływają na kształt tego co pamiętamy z naszej przeszłości. Termin „pamięć zbiorowa” wprowadził po raz pierwszy francuski uczony Maurice Halbwachs który zauważył, że społeczeństwo wywiera ogromny wpływ na to co zapamiętuje jednostka. Pamięć o określonych wydarzeniach może być elementem tożsamości określonej grupy, która jest przekazywana następnym pokoleniom. To często pamięć zbiorowa kształtuje nasze wyobrażenie o przeszłości i nakierowuje na określone wydarzenia, które są warte upamiętnienia. Jednym z nośników pamięci zbiorowej są np. podręczniki szkolne, które przedstawiają określoną wizję przeszłości, którą powinno znać dane społeczeństwo.
Praca Macieja Pletni to niezwykle interesująca opowieść o kształtowaniu się pamięci zbiorowej Japończyków o wojnie na Pacyfiku. Autor postanowił zbadać to zjawisko z czterech perspektyw, które warto w tym miejscu krótko przedstawić. Pierwszą z nich była analiza powojennych mitów, które początkowo miały mieć wpływ na postrzeganie wydarzeń wojennych przez mieszkańców Kraju Kiwtnącej Wiśni. Należał do nich mit wojskowej kliki, którą obwiniano za wybuch wojny i jej eskalację. Mit wojennego poświęcenia jako czynu bohaterskiego, godnego szacunku oraz upamiętniania. Natomiast ostatni z mitów dotyczył szczególnego podkreślania bombardowań japońskich miast i ataku nuklearnego na Hiroszimę i Nagasaki, przedstawiając tym samym Japończyków jako ofiary wojny. Drugim polem badawczym Pletni było odpowiedź na pytanie w jaki sposób ewaluowały dwie przeciwne wizje pamięci – ofiary oraz sprawcy. Kolejnym zagadnieniem poruszanym w książce dotyczy tego, w jaki sposób japoński system edukacji oraz muzea historyczne, które są ważnymi kreatorami pamięci instytucjonalnej, prezentują obraz przeszłości z lat wojny. Ostatni z tematów badawczych, skupia się na pokazaniu tych elementów pamięci o wydarzeniach z lat 1937-1945, które stały się częścią współczesnej tożsamości zbiorowej Japończyków.
„Śmierć cesarza Hirohito oznaczała dla wielu Japończyków prawdziwy koniec epoki. Dla większości z nich, szczególnie tych urodzonych już po zakończeniu wojny, był on jedynym władcą, którego znali, a w dodatku symbolizującym okres odbudowy oraz niezwykle dynamicznego rozwoju Japonii. Z punktu widzenia niniejszej pracy jego śmierć, a mówiąc bardziej precyzyjnie – wydarzenia, które jej towarzyszyły, stanowią dowód, iż kwestia odpowiedzialności cesarza za wydarzenia z okresu wojny pozostała praktycznie do samego końca jego długiego panowania tematem silnego kulturowego zakazu, owego wspominanego już „chryzantemowego tabu”. Z jednej strony prasa zdecydowała się całkowicie zignorować pytania o odpowiedzialność Hirohito za wydarzenia z okresu wojny, z drugiej umacniała mit o cesarzu jako miłującym pokój przywódcy, który nie był w stanie zapobiec eskalacji konfliktu, za to był w stanie swoją zdecydowaną postawą położyć mu kres (s.223).
Czytając książkę Macieja Pletni, najbardziej zaskoczył mnie sposób postrzegania przez Japończyków ataków nuklearnych na Hiroszimę i Nagasaki. Mogłoby się wydać, że pamięć o nuklearnej zagładzie, której doświadczyły te dwa miasta będzie dokładnie taka sama. Okazuje się jednak, że w pamięci zbiorowej Japończyków to Hiroszima zajmuje szczególne miejsce, stając się z czasem niemalże synonimem ataku z sierpnia 1945 r., przy marginalizacji tragedii Nagasaki.
Jako przyczyny tego zjawiska, autor upatruje kilka czynników. Przede wszystkim, Hiroszima stanowiła pierwszy cel ataku, co już w kwestii symboliki nadaje jej większe znaczenie. Miasto, które przed atakiem nuklearnym było ważną bazą militarną dla japońskiej armii w XIX i XX w., zmieniło całkowicie swoją „tożsamość” stając się symbolem wielkiej tragedii i narodzinami silnych ruchów pacyfistycznych we współczesnej Japonii. Mieszkańcy „nowej” Hiroszimy uważali, że ich moralnym obowiązkiem jest mówieniu światu o dramacie swojego miasta, aby zapobiec podobnym katastrofom w przyszłości. Hiroszima jest także postrzegana jako bardziej „japońskie” doświadczenie. W Nagasaki żyła największa społeczność chrześcijańska w Japonii, która była wyraźnie inna od tradycyjnej japońskiej tożsamości. Tym samym, tragedia w Nagasaki postrzegana jest bardziej w kontekście religijnego doświadczenia niż symbolu cierpienia japońskiej ludności cywilnej.
Ciekawie prezentuje się obszerny przegląd prasy i podręczników szkolnych oraz analiza wystaw narracyjnych w japońskich muzeach historycznych. Prasa japońska brała czynny udział w debacie na temat wojennej przeszłości Japończyków. Podjęte przez nią tematy, często kontrowersyjne i burzące mit „ofiary” przyczyniały się do zmiany postrzegania trudnej wojennej przeszłości Japończyków. Bardzo podobała mi się w pracy dr Plewni szczegółowe badania nad semantyką wyrażeń, którymi sami Japończycy określają się m.in. zbrodnie japońskie w okresie II wojny światowej. Słowa, za pomocą których jest tworzona narracja w podręcznikach lub wystawach historycznych daje czytelnikowi dużo do myślenia.
Ścieranie się ze sobą pamięci „ofiary” i pamięci „sprawcy” jest wciąż niezwykle głęboko zakorzeniona w japońskiej świadomości historycznej. Szczególnie interesująca prezentuje się autorska analiza narracji muzealnych, które osobiście odwiedził autor publikacji. Zwrócił on m.in. uwagę na jakie elementy są kierowane wyłącznie do samych Japończyków, a jakie do zwiedzających z całego świata. Subtelne różnice, mogą wpływać na zupełnie inny odbiór przeszłości, co autorowi publikacji udało się bardzo dobrze uchwycić i w przystępny sposób przedstawić.
Muszę przyznać, że lektura książki była dla mnie prawdziwą przyjemnością. Autor w ciekawy sposób zaprezentował powojenną pamięć zbiorową japońskiego społeczeństwa. Czytelnikowi zostaje przedstawiony rzetelny, nie uciekający się do prostych schematów myślowych, obraz wojennej przeszłości. Przeszłości, która w różny sposób jest kreowana przez Japończyków od chwili zakończenia działań wojennych w 1945 r. Książka, poprzedzona bardzo dobrym wstępem metodologicznym, z pewnością zainteresuje nie tylko miłośników historii Kraju Kwitnącej Wiśni, ale również wszystkich tych, którzy sami chcą się przekonać otym, że „pamięć jest zjawiskiem a jej kształt stanowi pod wieloma względami odzwierciedlenie aktualnej sytuacji społeczno-politycznej”. Kończąc, chciałbym zostawić moich czytelników z pewnym ciekawym spostrzeżeniem z recenzowanej pracy:
„Po pierwszej oficjalnej wizycie japońskiego premiera Kakueia Tanaki w Chinach opublikowano wspólną deklarację, która zawierała liczne zapewnienia o chęci współpracy w regionie i odniesienia do trudnej historii obu państw. Dokument ten najpierw zwracał uwagę na długą historię wzajemnych przyjaznych stosunków, a następnie stwierdzał, że japońska strona jest w pełni świadoma cierpienia zadanego chińskiej ludności w trakcie wojny i poddaje je głębokiej refleksji. Warto zwrócić uwagę na dwa interesujące językowe zabiegi w powyższym stwierdzeniu. Po pierwsze zdecydowano się unikać jasnego zdefiniowania podmiotu i autora wypowiedzi. Za pomocą określenia „strona japońska” rozmywa się w istocie, kto jest odpowiedzialny za owo wystąpienie – premier, rząd czy też japońskie społeczeństwo. Drugim, ważniejszym zabiegiem jest unikanie jasnych przeprosin. „Strona japońska” jest w pełni świadoma wydarzeń z okresu wojny, a także gotowa poddać swoje zaangażowanie w owym okresie głębokiej refleksji, jednak jej stanowisko nie jest wyrażone w zdecydowany i jednoznaczny sposób” (s.174)