Polski El Greco

Polski El Greco – recenzja

Dane szczegółowe: 

Autor: Katarzyna J. Kowalska

Wydawca: Wydawnictwo Iskry

Rok wydania: 2018

Okładka: twarda z obwolutą

Liczba stron: 276

„Obraz jest ciemny i zabrudzony. Nie ma na nim jednak kurzu czy pajęczyn, gosposia, która dba o porządek w księdza mieszkaniu, czyści również obraz. Widać rozdarcie w lewym, górnym rogu. Na płótnie święty w habicie, ściągnięty sznurem, o szerokich rękawach, lekko sfałdowanych. Zsunięty z głowy kaptur otula szyję. Na dole, obok postaci, trupia czaszka. Stwierdzają, że to święty Franciszek z Asyżu” (s.56)

Wycieczka do Wisły w 2009 r. Tam w jednym ze sklepów, przeglądając stanowisko z muzyką natrafiłem na kasetę Vangelisa zatytułowaną „El Greco”. Od tego momentu rozpoczyna się moja fascynacja twórczością tego hiszpańskiego artysty greckiego pochodzenia, którego dzieła mają mistyczny charakter, pozwalający przenieść się w zupełnie inny wymiar.

W Polsce, a dokładnie w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach jest prezentowany jedyny obraz El Greca w Polsce – „Ekstaza świętego Franciszka”. Historia odkrycia tego niezwykłego dzieła przypomina scenariusz dobrego filmu sensacyjnego. O poszukiwaniach, wierze w swoje odkrycie, upartości, cierpliwości oraz pokonywaniu wielu przeszkód opowiada książka Katarzyna J. Kowalskiej.

„Maria Orthwein: – „Siedzieliśmy do rana, zdejmując skalpelem pod lupą warstewki przykrywające napis. Już w świetle dnia pokazał się w całej krasie, miejscami wykruszony, ale w pełni czytelny, charakterystyczny podpis: Domenikos Theotokopulos. Od tej chwili, chociaż i tak rzecz trzymaliśmy w tajemnicy, praktycznie przestałam wychodzić z domu, nikogo też do siebie nie zapraszałam” (s.144).

Książkę przeczytałem w niedzielne popołudnie, będąc zaskoczony, że historia poszukiwań obrazu może być tak fascynująca, że nie sposób się od niej oderwać. Opowieść Kowalskiej przedstawia losy dwóch koleżanek – Hanny Sygietynskiej oraz Izabeli Galickiej – historyczek sztuki. Podczas jednej z wypraw w celu katalogowania zabytków trafiają do jednego z kościołów w Kosowie Lackim, gdzie na plebanii przypadkowo odkrywają pewien obraz. Robiąc wstępną dokumentacje oraz fotografując go z pomocą swojego kolegi Witalisa Wolnego, postanawiają go dogłębnie zbadać. Czyżby niepozorny, przykurzony zębem czasu obraz może pochodzić od samego Domenikosa Theotokopulosa? A jeśli tak, to w jaki sposób mógł się on znaleźć w Polsce?

Zapoczątkowane w 1964 roku odkrycie uruchamia ciąg niezwykłych wydarzeń, w których można znaleźć naprawdę wszystko. Mamy tutaj historię wielkiej ekscytacji i dumy z odkrycia. Czasu zwątpienia i bezlitosnej krytyki ze strony własnego środowiska. Chęć dążenia do poznania ostatecznej prawdy, mozolne poszukiwania nawet najmniejszych śladów autentyczności oraz godziny spędzone w pracowniach konserwatorskich, gdzie kreska po kresce, dochodzi się do największych odkryć i przywraca się oryginalny kształt dzieła. Dość wspomnieć, że droga jaką pokonał „polski El Greco” od odkrycia go na kosowskiej plebani do prezentacji w Muzeum Diecezjalnego w Siedlcach, trwała czterdzieści lat.

„Ksiądz prof. Andrzej Witko: – El Greca nie da się pomylić z żadnym innym malarzem. Na dodatek nie miał właściwie uczniów. (…) Twórczość El Greca jest niepowtarzalna, zarówno zastosowana niezwykła księżycowa paleta barw, dematerializacja, stosowanie skrótów, które z czasem przybierały na sile, ale też sprawiały, że przez wieki uznawano, że to malarz dziwaczny, niezrozumiały, nieumiejący dobrze malować. Dopiero w XX wieku został okrzyknięty mistrzem, ojcem sztuki nowożytnej.” (s.193).

Książka Kowalskiej jest bardzo dobrym reportażem, opartym na relacjach osób zaangażowanych w odnalezienie obrazu, materiałach prasowych oraz literaturze przedmiotu. Autorce udało się przedstawić historię odkrycia „Ekstazy świętego Franciszka” widzianej oczami jej odkrywczyń, mediów, strony kościelnej czy opinii publicznej. Takim motywem przewodnim całej historii jest wiara, że robiąc w swoim życiu coś z pasją, mimo przeciwności warto podejmować ciągły trud, nawet gdy inni nie wierzą w sukces.

Lekturę „Polskiego El Grecco” kończyłem wsłuchując się kolejny raz w album Vangelisa. Książka Kowalskiej to opowieść, która przedstawia kulisy odkrycia jednej z największych tajemnic sztuki. Sztuki, której piękno i tajemniczość może być inspiracją do podjęcia działań, które tylko z pozoru wydawają się niewykonalne.

„Spełniło się marzenie odkrywczyń obrazu – św. Franciszek przemówił parokrotnie. Są niezbite dowody na autorstwo – pismo pędzlem, skład farb, którymi obraz został namalowany, wreszcie sygnatura. Po latach podważania ich tez, wyśmiewania i kpin, jest satysfakcja. Na spotkana z Izą Galicką przychodzą tłumy zainteresowanych historią obrazu, samym malarzem, a także pracą inwentaryzatorów. Bo czy dziś badania w terenie tak by wyglądały? Czy dziś możliwe byłoby znalezienie na strychu kościoła lub w starej dzwonnicy El Greca?” (s.256)

Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości wydawnictwa ISKRY za co składam serdeczne podziękowania.

Komentowanie wyłączone.