Powstanie styczniowe. Fakty znane i nieznane
Powstanie styczniowe. Fakty znane i nieznane
Dane szczegółowe: |
Autor: Jacek Jaworski |
Wydawca: Wydawnictwo SBM |
Rok wydania: 2023 |
Okładka: Twarda |
Liczba stron: 320 |
Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości Wydawnictwa SBM za co składam serdeczne podziękowania.
„Polacy jak nikt inny szybko zdali sobie sprawę z potęgi kosy, bo faktycznie, przy zastosowaniu właściwej taktyki, była to broń niezwykle skuteczna. W trakcie często występującego jeszcze w XIX wieku bezpośredniego starcia była lepsza od karabinu z bagnetem, mając większy zasięg ciosu i lepsze wyważenie” (s.214)
Historie Powstania Styczniowego nie są zakończona opowieścią, ale wciąż trwającą podróżą w przeszłość, którą każde pokolenie nowych badaczy i pasjonatów odkrywa na nowo. Przemierzając pola bitew niepodległościowego zrywu z lat 1863-1864, towarzysząc powstańcom w ich codziennym życiu, czy poznając działalność Rządu Narodowego, wciąż odkrywane są nowe i ciekawe epizody tego niezwykłego powstania.
Jacek Jaworski, badacz historii militarnej, tym razem na swój warsztat wziął mało znane epizody z Powstania Styczniowego. Praca składa się z dziewięciu rozdziałów, z których każdy dotyczy innego zagadnienia. Autor skupił się tutaj przede wszystkim na aspekcie wojskowym Powstania Styczniowego. Mamy rozdział dotyczący zagranicznych ochotników, formacji powstańczych ułanów czy kosynierów, refleksje nad bronią powstańców czy zostaje omówiona kwestia powstańczych orkiestr. Całość uzupełnia bardzo ciekawy materiał ilustracyjny, który obejmuje fotografie z epoki, współczesne rysunki przedstawiające wojska powstańcze czy autorskie rekonstrukcje sztandarów czy uzbrojenia. Trzeba przyznać, że pod względem edytorskim, książka prezentuje bardzo wysoki poziom.
„Żandarmi polowi (wieszający) byli postrachem dla wszystkich tych, na których padł choćby cień podejrzeń o sprzyjanie wrogowi. Brutalni w działaniu, bez wahania eliminowali ludzi, którym w mniejszym lub większym stopniu udowodniono przestępstwo przeciw prawu powstańczemu. Sznur do wieszania szubiencznicy zawsze mieli przy sobie, a w szubienicę zmieniali najczęściej drzewa lub belki w wiejskich stodołach” (s.263)
Nie oceniam jednak książki „po okładce”, ale po treści. Tą oceniam bardzo wysoko. Przede wszystkim w trakcie lektury, można od razu zauważyć pietyzm autora o detale. Każda z informacji, którą zawarł w przygotowanych przez siebie rozdziałach jest poparta solidną bazą źródłową. Sam czytając fragmenty poświęcone Żuawom Śmierci, odnalazłem kilka interesujących szczegółów, których wcześniej nie znałem. W narracji Jaworskiego podobały mi się stonowane opinie autora. Jaworski przede wszystkim przedstawia fakty, swoją ocenę ograniczając do minimum, pozwalając czytelnikowi samemu ocenić dane wydarzenia czy zachowanie postaci.
Dobrym przykładem jest tutaj rozdział poświęcony broni powstańczej. Pomysłów na likwidację „Moskali” w trakcie walki powstańczej była cała masa, ale w swoich „pomysłach” niewątpliwie przodował Ludwik Mierosławski. Opętany ideą swoich kosowozów, angażował ogromne środki i siły, aby doprowadzić do ich realizacji. Historia ta ma w sobie coś z groteski, ale jednocześnie tragedii. Mierosławski poświęcając całą swoją energię na wspomnianą idée fixe, zaniedbywał inne ważne obowiązki jako dyktator powstania oraz dowódca. Na każde rozsądne słowa krytyki, reagował niezwykle gwałtownie i ostro. Powstanie Styczniowe to niestety wiele podobnych historii, gdzie ambicja i zacietrzewienie pewnych jednostek czy grup powodowały bardzo wiele szkody. Sam Mierosławski to niezwykle skomplikowana postać, która w kontekście przedstawionym przez autora zagadnień, stała się dla mnie asumptem do większej refleksji nad polskimi elitami politycznymi w latach 1863-1864.
„Skuteczność rac była znaczna. Choć nie przynosiły przeciwnikowi wielkich strat w ludziach, to wprowadzały ogromny zamęt, wywoływały panikę i dezorganizację. Rakiety nie mogły nie wywierać ogromnego wrażenia na nieprzywykłych do ich działań i skutków żołnierzach – zarówno rosyjskich jak i polskich. Ich lot powodował przeciągły gwizd i szum, a pękanie – donośny, suchy trzask i snopy iskier, co prowadziło do mieszania szyków i w szczególny sposób płoszyło konie” (s.89)
Mój pogląd na Powstanie Styczniowe jest daleki od pokazywania tego zrywu w kontekście romantycznym. To była ciężka walka, która wymagała wiele poświęcenia, zabijania wrogów oraz ponoszenia ofiar. W publikacji Jacka Jaworskiego znajdziemy ciekawy rozdział poświęcony powstańczemu aparatowi bezpieczeństwa – policji, sztyletnikom czy żandarmerii. Wymienione tutaj służby pełniły bardzo ważną rolę w trakcie powstańczej walki. Stanowiły ochronę członków Rządu Narodowego, rozprawiały się ze zdrajcami, pilnowały porządku czy prowadziły akcje zamachowe na ważne osobistości rosyjskich władz cywilnych czy wojskowych. Podjęcie tego tematu przez autora książki, dobrze pokazuje, że pole bitwy z Moskalami z lat 1863-1864, rozgrywało się na wielu płaszczyznach. Bez dobrze działających służb Rządu Narodowego, trudno byłoby prowadzić tak długą walkę z rosyjskim zaborcą.
Z pracą Jacka Jaworskiego spędziłem kilka styczniowych wieczorów. Układ książki, które stanowią autonomiczne rozdziały pozwala ją czytać w dowolnej kolejności. Sam rozpocząłem swoją lekturę od rozdziału dotyczącego zagranicznych ochotników. Książka Jacka Jaworskiego zachowuje dobre proporcje pomiędzy chęcią przedstawienia czytelnikowi mało znanych epizodów Powstania Styczniowego w atrakcyjnej formie (narracyjnej i wizualnej), a naukowym podejściem do opracowywanego tematu. Moim zdaniem, książka obowiązkowa dla miłośników tematu Powstania Styczniowego.
„Bitwa pod Kostangalią zasługuje chyba na miano najdziwniejszej, a zarazem najtragiczniejsze batalii tego – i nie tylko tego okresu. Stoczyli ją nie wrogowie, a przyjaciele. Polacy udzielili rumuńskiej armii chrztu bojowego. Miłkowski stwierdził: „Z rumuńskiego żołnierza będzie żołnierz, ale potrzeba mu więcej wojny”. Z pewnością jednak nie potrzebował walki z Polakami, a i dla tych było to całkowicie niechciane doświadczenie.” (s.169)