Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperiów 1931-1945. Tom 1
Krew i zgliszcza. Wielka wojna imperiów 1931-1945. Tom 1
Autor: Richard Overy |
Wydawca: Rebis |
Rok wydania: 2024 |
Okładka: twarda |
Liczba stron: 784 |
Moja ocena:
|
Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości pana Bogusława Tobiszowskiego,
z Dom Wydawniczy REBIS, za co składam serdeczne podziękowania.
W 1940 roku imperium brytyjskie nie upadło i nie pogodziło się z porażką, ale i tak był to przełomowy rok w długiej historii europejskiego imperializmu. Klęska Europy Zachodniej i jej okupacja zadały śmiertelny cios roszczeniom innych potęg kolonialnych – Francji, Belgii i Holandii – do panowania nad odległymi terytoriami. Ten kryzys zmuszał także do postawienia niewygodnych pytań o przyszłość imperium brytyjskiego. (s.209)
Czy II wojna światowa była ostatnia wielką wojną imperialną podczas której stare imperia zmierzyły się z nowymi, pragnących zająć ich miejsce? Taką ciekawą tezę stawia brytyjski historyk Richard Overy, który walkę z lat 1931-1945 postrzega jako globalny konflikt o kolonie i dominację nad światem.
Lekturze „Krwi i zgliszcz” towarzyszyła mi refleksja jak niezwykle złożonym starciem była II wojna światowa. Wyjątkowość tych zmagań polegała przede wszystkim na jej masowej skali. Choć pewnym (delikatnie rzecz ujmując) „preludium” globalnego konfliktu były wydarzenia z lat 1914-1918, dopiero to co miało miejsce w latach 30. i 40. XX wieku rozwinęło się z całą śmiercionośną siłą. Krew i zgliszcza towarzyszyły większości ludzi żyjących w tamtym czasie. Cywile walczyli obok żołnierzy, wielkie kampanie toczyły się obok malutkich potyczek, a systemy totalitarne i demokratyczne starły się w śmiertelnym boju, aby ustalić nowy porządek świata.
Pod wpływem kryzysu gospodarczego umacniał się w Tokio, Rzymie i Berlinie pogląd, że potrzebna jest rewizja globalnego ładu ekonomicznego i politycznego. Nie mógł on już dłużej opierać się na niedziałających zasadach internacjonalizmu liberalnego z poprzednich dekad, dlatego postulowano oparcie się na zamkniętych blokach imperialno-ekonomicznych zdominowanych przez silną metropolię, takich jak brytyjska i francuska strefa imperialna. Bardziej niż kiedykolwiek uważano, że własne imperium jest niezbędne dla przetrwania narodu, co oznaczało wskrzeszenie paradygmatu imperialnego sformułowanego pod koniec XIX wieku. (s.81)
Jako Polacy – podobnie jak inne narody – patrzymy na tej konflikt z „naszej” perspektywy. Coś co dla nas jest niezwykle ważne dla innych nacji było zaledwie epizodem, być może nawet bez znaczenia dla przebiegu całego konfliktu. Nasi najwięksi bohaterowie tej wojny są dla nas wzorami postępowania, o których powinien usłyszeć cały świat. Tak jest w naszym mniemaniu. W rzeczywistości takich bohaterów, których my postrzegamy za ważnych było w tamtym czasie setki, jeżeli nie tysiące. Każdy naród, który uczestniczył w wojnie i doświadczył jego okropności kreuje swoją opowieść – i jest to zawsze opowieść lokalna, pokazująca mały wycinek historii.
Gdyby jednak zmienić perspektywę i spojrzeć na II wojnę światową globalnie, co uczynił w swojej pracy Richard Overy? Pierwsza kwestia, która sama się pojawia po zmianie punktu widzenia na lata 1931-1945, to zapytanie o co toczyła się ta wojna? Najprościej rzecz ujmując (i nie jest to nic odkrywczego) o kontrolę nad światem i zmiany obowiązującego status quo. Dodajmy do tego podbój ziem, które są bogate w surowce oraz stanowią ważne punkty strategiczne umożliwiające globalne sprawowanie władzy. Warto też wspomnieć o chęci zdobycia przestrzeni dla rozwoju swojego państwa kosztem innych narodów i zapewnienia swoim obywatelom jak najlepszych warunków do życia. A jeżeli przy realizacji tego zadania zginie „przy okazji” miliony naszych rodaków i wrogów, będzie to i tak warte poświęcenia w imię Duce, Führera czy Cesarza. Brzmi jak kiepski żart, ale taka była rzeczywistość wielkiej wojny imperiów.
Wszelkie ambicje stworzenia takiego ładu, wyrażone niefrasobliwie w pakcie trzech z września 1940 roku, zakończyły się całkowitym fiaskiem, ale zanim to nastąpiło, proces brutalnej ekspansji imperialnej ogarnął Eurazję i jej peryferia. O ile dzieje budowy wcześniejszych imperiów, nawet z ich aspektami ludobójczymi, były rozciągnięte na dziesiątki lat, a nawet dłużej, o tyle nowy imperializm niósł ze sobą masowe mordy, grabieże i deportacje skondensowane w krótkim okresie. (s. 368)
Pierwszy tom brytyjskiego historyka obejmuje m.in. opis działań wojennych od 1931 r. (incydent mukudeński) do 1945 r. (kapitulacja Japonii). Dla autora publikacji Niemcy, Włosi i Japończycy byli po I wojnie światowej narodami, które postanowiły rzucić wyzwanie starym imperiom kolonialnym – przede wszystkim Wielkiej Brytanii i Francji. W pierwszym etapie zmagań, który dotyczy okresu do 1941/42 r., pretendującym do roli „nowych imperiów” udało się znacznie nadwyrężyć potencjał starszych graczy. Jednakże przez brak strategicznej koordynacji swoich działań oraz zaangażowaniu w walkę (u boku „starych” imperiów) – Stanów Zjednoczonych i Związku Sowieckiego, ostatecznie nie udało się wprowadzić nowego światowego porządku. „Stare” imperia również nie wyszły z tego konfliktu zwycięsko – ich miejsce zajęły nowe światowe mocarstwa, którymi stały się USA oraz Związek Sowiecki.
Zaangażowanie milionów ludzi w bezwzględną maszynę światowej wojny było przerażające. Właściwie każda ze stron konfliktu – bardziej lub mniej rygorystycznie realizowała swój główny cel, którym była ostateczna eliminacja przeciwnika, aby przestał dla niej stanowić zagrożenie. Wojna z lat 1931-1945 toczyła się o imperialną wizję władzy, w której jedna ze stron nie chciała oddać „swojego miejsca pod słońcem”, natomiast druga nie zważając na koszty bezwzględnie chciała zdobyć je dla siebie. W tym przypadku jednak zasadne pozostaje pytanie, czy było to warte aż tyle krwi i zgliszcz?
Dla milionów innych, walczących po obu stronach, kapitulacje oznaczały przede wszystkim uwolnienie od wszechogarniających wymogów wojny totalnej. Nasilające się pod koniec wojny liczne spory między sprzymierzonymi oraz ich następstwa zapowiadały już jednak nadejście zimnej wojny, a nierozwiązane kryzysy wywołane przez imperializm w Europie, na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Azji oznaczały, że świat czekały kolejne lata przemocy i konfliktów politycznych. (s.568)