Narodziny i upadek mocarstw. 500 lat burzliwej historii największych potęg świata
Narodziny i upadek mocarstw. 500 lat burzliwej historii największych potęg świata
Autor: Paul Kennedy |
Wydawca: Prześwity |
Rok wydania: 2025 |
Okładka: twarda |
Liczba stron: 880 |
Moja ocena:
|
Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości pani Gabrieli Masztafiak
z Wydawnictwa Prześwity, za co składam serdeczne podziękowania.
Historycznie rzecz biorąc, żadne z nadmiernie rozrośniętych, wielonarodowych imperiów, które omówiliśmy w niniejszej książce – osmańskie, hiszpańskie, napoleońskie, brytyjskie – nigdy samo nie wycofało się do własnej bazy etnicznej, dopóki nie zostało pokonane w wojnie wielkich mocarstw lub (jak w przypadku Wielkiej Brytanii po 1945 roku) tak przez wojnę osłabione, że krok wstecz był politycznie nieunikniony. (s.699)
Dlaczego potężni upadają? Co stoi z przyczynami sukcesu mocarstw? Jaką rolę w dominacji nad światem pełnia czynniki gospodarcze? Na powyższe pytania ciekawą odpowiedź przedstawia praca brytyjskiego historyka Paula Kennedyego.
Długi czas musiał czekać polski czytelnik aby klasyczne dzieło amerykańskiego historyka ponownie było dostępne w sprzedaży. Pierwsze wydanie książki ukazało się na polskim rynku wydawniczym na początku lat 90. XX wieku. Przez tak długi okres czasu, który mija od pierwszego polskiego wydania sytuacja geopolityczna diametralnie się zmieniła. Tym bardziej ciekawa staje się lektura recenzowanej książki, aby zobaczyć na ile zawarte w niej hipotezy okazały się być słuszne.
Produktywność przemysłowa wraz z nauką i technologią stały się jeszcze ważniejszymi składnikami siły państwowej. Zmiany udziału w międzynarodowej produkcji przemysłowej znajdowały odzwierciedlenie w zmianach w międzynarodowym układzie sił militarnych i wpływów dyplomatycznych. Jednostki wciąż się liczyły – kto w stuleciu Lenina, Hitlera i Stalina mógłby to kwestionować – jednak miały coś do powiedzenia w politycznej układance tylko dlatego, że były w stanie kontrolować i reorganizować siły produkcyjne wielkiego państwa. A jak pokazał los nazistowskich Niemiec, weryfikacja światowej potęgi przez wojnę okazała się bezlitośnie obojętna dla każdego narodu, któremu zabrakło przemysłowo-technicznej siły, a tym samym broni wojskowej, aby zrealizować ambicje swojego przywódcy. (s.283)
Najprościej rzecz ujmując książka Kennedy’ego rozkłada na czynniki pierwsze wzrost i upadek państw, które na przestrzeni swoich burzliwych dziejów przez pewien okres czasu osiągnęły status mocarstwa. Mocarstwo w rozumieniu autora to państwo, które posiada silną gospodarkę, dobrze rozwinięta armię oraz kontroluje obszary na mapie świata, które w danym momencie są szczególnie istotne. Dodajmy do tego ekspansję kulturową, która również ma pewne znaczenie „mocarstwowe”.
O sile danego państwa decydują w głównym mierze czynniki gospodarcze. Stąd w recenzowanej książce całkiem sporo różnych tabel porównawczych dotyczących produkcji, gospodarki, wydatków na zbrojenia czy kwestiach związanych z PKB. Wniosek jest z tego jeden. Pewne państwa mogą mieć w określonym czasie świetny start i być potęga w określonej dziedzinie. Jednakże przez różne czynniki (wojny, sytuacja wewnętrzna itp.) mogą szybko stracić swoją pozycję. Książka Kennedy’ego przez takie porównania statystyczne daje ciekawy obraz sytuacji. Ujmując to inaczej – gdy jakieś mocarstwo traci pozycje lidera w danej dziedzinie – z niemal 100 % pewnością straci także wkrótce prymat w innych kwestiach.
Innymi słowy, dyplomacja ustępstw – dyplomacja appeasementu – była niezbędna do obrony tego osłabionego gospodarczo, strategicznie przeciążonego imperium przed zagrożeniami na Dalekim Wschodzie, w basenie Morza Śródziemnego i w samej Europie. Szefowie sztabu uważali, że Wielka Brytania nie jest wystarczająco silna na żadnym z potencjalnych zagranicznych teatrów działań wojennych, a nawet ten ponury fakt przyćmiewał alarmujący rozwój Luftwaffe, który sprawił, że mieszkańcy wyspiarskiego państwa po raz pierwszy od niepamiętnych czasów byli bezpośrednio narażeni na operacje wojskowe wroga. (s.441)
Sprawa prymatu także odgrywa wielką rolę w mocarstwowości. Aby utrzymać swój status, silne państwa muszą angażować mnóstwo czasu, sił oraz środków w różnych częściach błękitnej planety. Z czasem to rozciągnięcie swoich sił staje się dla państwa zbyt dużym obciążeniem. Aby być wiarygodnym mocarstwem trzeba wsadzie pilnować swoich interesów i elastycznie reagować na kryzysy. To „przeciążenie” swoją mocarstwowością i kryzys w skutecznym gaszeniu przysłowiowych pożarów staje się często gwoździem do trumny mocarstw.
Książka Kennedy’ego wyszła pod koniec lat 80. XX wieku. Ustalenia autora mimo upływu niemal 40 lat, wciąż nie straciły na swojej wartości. Zaprezentowany przez niego schemat rozwoju, stagnacji oraz upadku wielkich państw pozostaje taki sam. Zmieniają się tylko gracze na światowej szachownicy. Książka bez wątpienia godna polecenia. Napisana (i dobrze przetłumaczona na język polski) przystępnym stylem, nie daje może gotowych odpowiedzi na tacy. Każdy wzrost i upadek jest przecież inny. Pozwala jednak dostrzec pewne cenne analogie, które z pewnością powinni wykorzystać mądrzy światowi liderzy. Pytanie tylko, czy takich mamy?
Wszystko to oznacza, że wojna w Wietnamie, choć znacznie mniejsza pod względem ofiar, odbiła się na Amerykanach podobnym piętnem, jakim I wojna światowa na Europejczykach. Jej skutki postrzegane są głównie na poziomie osobistym oraz psychologicznym, amerykańskiej cywilizacji i jej konstytucyjnych ustaleń. Jako takie nie straciły na znaczeniu bez względu ty tego konfliktu. a szerzej w kategoriach kryzysu na strategiczne i wielkomocarstwowe aspekty tego konfliktu. (s.555)