„Oskar Dirlewanger. SS-Sonderkommando „Dirlewanger”
„Oskar Dirlewanger. SS-Sonderkommando „Dirlewanger” - Recenzja
Dane szczegółowe: |
Autor: Soraya Kuklińska |
Wydawca: Instytut Pamięci Narodowej |
Rok wydania: 2021 |
Okładka: Twarda |
Liczba stron: 542 |
Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości wydawnictwa Instytutu Pamięci Narodowej, za co składam serdeczne podziękowania.
„Ludzi z SS-Sonderkomando „Dirlewanger“ szkolono i przygotowywano do starć z partyzantami („Partisanenbekämpfung”), którzy wg prawa wojennego są żołnierzami i kombatantami korzystającymi z ochrony prawnej. Na przełomie 1941 i 1942 r. zmieniło się postrzeganie walk z partyzantami, a co za tym idzie cała doktryna wojskowa. Dlatego właśnie SS-Sonderkomando „Dirlewanger“ i inne oddziały uczestniczące w walkach działały już w ramach „Bandenbekämpfung”, czyli walki z bandami. „Banden” w języku niemieckim to bandy, grupy przestępcze. Można ich zatem traktować jako wyrzutków i przestępców, czyli nie mają żadnej ochrony prawnej. W kwestii sposobu walki i przygotowania żołnierzy zmiana doktryny nie miała znaczenia. Różnicą była radykalizacja i brutalizacja przy pacyfikacjach terenów podejrzanych o sprzyjanie partyzantom” (s.94)
Trudno jest napisać recenzję książki, która dotyczy tak przerażającej postaci jak Oskar Dirlewanger. Niemiecki dowódca wraz ze swoim oddziałem w latach II wojny światowej dopuścił się wielu potwornych zbrodni wojennych, które wciąż przerażają swoją skalą i stanowią bardzo smutny przykład tego, do czego są „zdolni” ludzie. Tym trudniejsze zadanie staje przed naukowcami, którzy w prowadzonych przez siebie badaniach podejmują się opisania życiorysu zbrodniarzy wojennych. Jak wygląda to w przypadku pracy dr Sorayi Kuklińskiej?
Na samym początku warto jest napisać o samej strukturze pracy, ponieważ jest ona dosyć specyficzna i wymaga pewnego wyjaśnienia. W moim odczuciu w jednym tomie otrzymujemy tak naprawdę trzy osobne książki, którego wspólnym mianownikiem jest postać Oskara Dirlewangera. Publikacja dr Kuklińskiej składa się z jego biografii, monografii dowodzonych przez niego oddziału oraz niezwykle obszernego aneksu, w którym zostały zamieszczone m.in krótkie biogramy członków SS-Sonderkomanndo „Dirlewanger” oraz zestawienia i dokumenty związane z działalnością tej jednostki. Osobną część książki stanowi obszerna wkładka ze zdjęciami, w której znajduje się 140 zdjęć, map oraz skanów dokumentów. Czytelnik otrzymuje do swoich rąk książkę, w której starano się szczegółowo przedstawić bardzo dużo aspektów zbrodniczej działalności Dirlewangera i jego podwładnych. Ma to jednak zarówno swoje plusy jak i minusy.
Chciałbym mocno podkreślić, że książka jest oparta na bardzo szerokiej kwerendzie archiwalnej, którą autoraka przeprowadziła w archiwach izraelskich, niemieckich i polskich. Wykorzystana została również szeroka baza innych materiałów źródłowych oraz opracowań. Książka – co warto zaakcentować – ma charakter naukowy, a każdy występujący w publikacji cytat jest oparty na odpowiednim źródle i odnotowany w przypisie. Warto napisać, że w przypadku cytowanych przez autorkę dokumentów, protokołów przesłuchań i wspomnień, które zostały napisane w języku niemieckim, w przypisie zamieszczone je w oryginale. Uważam to za duży plus – każdy znający język niemiecki – może sam sprawdzić, jak prezentują się wspominane materiały w oryginalnym brzmieniu.
„Podczas tłumienia powstania warszawskiego w SS-Sturmbrigade „Dirlewanger” służyli głównie więźniowie z obozów koncentracyjnych. Kłusownicy, którzy początkowo byli trzonem jednostki, stali się mniejszością. Przyjmuje się, że żołnierze Dirlewangera w 1944 r. to wyłącznie przestępcy, mordercy i kryminaliści. Jeden z generałów niemieckich podsumował, że SS-Sturmbrigade „Dirlewanger” w 50 proc. składała się z kryminalistów. Wśród tych „kryminalistów” w 1944 r. znajdowali się przede wszystkim więźniowie polityczni (komuniści, przeciwnicy reżimu nazistowskiego) z obozów koncentracyjnych, a także lidzie odpowiadający pośrednio za zamach na Adolfa Hitlera przeprowadzony 20 lipca 1944 r. Wiele osób, które usunięto ze stanowisk jako podejrzane o wspieranie zamachowców, zostało wcielonych dyscyplinarnie pod rozkazy Dirlewangera” (s.236-237)
Choć książka nosi tytuł „Oscar Dirlewanger” ma ona również podtytuł „SS-Sonderkomanndo „Dirlewanger” co jest niezwykle istotne. Typowo biograficzne rozdziały dotyczące postaci Dirlewangera są właściwie trzy krótkie rozdziały. Stanowią je rozdział pierwszy dotyczący młodości i służby wojskowej głównego bohatera w latach 1914-1939 oraz rozdział dziewiąty i dziesiąty, w których zostaje przedstawiona osobowość Dirlewangera oraz kontrowersje i mity związane z jego ostatnimi tygodniami życia, a następnie śmierci. W pozostałych częściach książki, postać głównego bohatera pozostaje na uboczu, a autorka skupia się przede wszystkim na przedstawieniu działań SS-Sonderkomanndo „Dirlewanger”. Książka tym samym jest głównie monografią tej jednostki, w której aspekty biograficzne dowódcy są w moim odczuciu przede wszystkim dodatkiem.
Nie chce się w tym miejscu rozpisywać się na temat samego Dirlewangera i działalności dowodzonej przez niego jednostki, które zostały przedstawione w książce. Zwrócę uwagę na jeden wątek, który był dla mnie szczególnie istotny. Dr Soraya Kuklińska dokładnie przedstawia proces rozmycia odpowiedzialności byłych żołnierzy SS-Sonderkomanndo „Dirlewanger” za popełnione przez nich zbrodnie wojenne. Analizując protokoły powojennych przesłuchań, można bardzo szybko zauważyć, że niemal każdy z tych żołnierzy, któremu udało się przeżyć, był „zaledwie” biernym członkiem jednostki, który „tylko słyszał” o zbrodniach lub pozostawał „na uboczu”. Po drugie, wraz ze śmiercią Dirlewangera, wszyscy pozostali przy życiu wyżsi dowódcy, którzy mieli z nim w latach wojny doskonały kontakt i cenili jego umiejętności, chcąc uniknąć odpowiedzialności za swoje własne zbrodnie, zrzucali wszelką winę na głównego bohatera książki, oskarżając go o całe zło i celowo wypierając się jakichkolwiek związków z tą postacią. Bardzo dobrym przykładem jest tutaj Erich von dem Bach-Zelewski.
Książka Sorayi Kuklińskiej nie należy do łatwych lektur. Czytając jej prace, nie raz zastanawiałem się, dlaczego powstaje tak dużo prac o postaciach, które przyczyniły się do tak wielu ludzkich nieszczęść. Dlaczego człowieka tak pociąga zło, które (niezwykle przykro to pisać) „dobrze się sprzedaje”? Czytając tą książkę, trzeba mieć to na uwadze i chociaż chwilę się nad tym zastanowić. Decyzje o przeczytaniu tej książki, pozostawiam indywidualnej decyzji każdemu z Państwu.
„Jednostce Dirlewangera przypisuje się rozmaite najokrutniejsze zbrodnie. Przez lata śledczy dokumentując ich działania dopisywali do historii żołnierzy Dirlewangera wszelkie eksterminacje zarówno ludności polskiej, żydowskiej, białoruskiej i słowackiej. W latach siedemdziesiątych przypisano im m. in. Eksterminację polskiej warstwy przywódczej i inteligencji przeprowadzone w ramach operacji „Tannenberg”. Nie wzięto pod uwagę, że akcję tę realizowano od września do października 1939 r., a Oddział Kłusowników „Oranienbug”, czyli późniejsze SS-Sonderkomanndo „Dirlewanger”, powstał 1 lipca 1940 r. Tak jak przedstawiłam, popełnili wiele zbrodni – począwszy od działań na terenie Generalnego Gubernatorstwa, poprzez pacyfikację około dwustu białoruskich wsi przeprowadzonych podczas licznych operacji antypartyzanckich w latach 1942-1944, masakry podczas tłumienia powstania warszawskiego oraz powstania narodowego na Słowacji. Nie odpowiadają jednak za wszystkie zbrodnie popełnione w okresie II wojny światowej” (s.314).