logo

Wedlowie. Czekoladowe imperium

Wedlowie. Czekoladowe imperium - Recenzja

Dane szczegółowe:
Autor: Łukasz Garbal
Wydawca: Wydawnictwo Czarne
Rok wydania: 2021
Okładka: Twarda
Liczba stron: 496

Książkę do recenzji otrzymałem dzięki życzliwości Wydawnictwa Czarne za co składam serdeczne podziękowania.

„Zysk wypracowywali ludzi, których Jan Wedel zatrudnił, by firma się rozwinęła – lubił bowiem pracę zespołową. Nie udawał, że zna się na wszystkim, potrafił powierzyć wybranym przez siebie osobom część procesu zarządzania. Sam koncentrował się na nadzorowaniu całości i na tym, co lubił chyba najbardziej: na produkcji, recepturach, doskonaleniu jakości” (s.203)

Delektując się czekoladkami Wedla, często nie zdajemy sobie sprawy jak ciekawa historia kryje się za powstaniem jednej z najsłynniejszych polskich firm cukierniczych. Każda czekoladka, każde ziarno kakao czy elegancka dekoracja na produktach Wedla ma swoją ciekawą historię. Historię, która tak jak czekolada – może być słodka, ale również bardzo gorzka.

Powiedzieć, że książkę o losach firmy Wedel czytałem z przyjemnością, to nic nie powiedzieć. Historia, którą przedstawił Łukasz Garbal to opowieść o ludziach, który dostarczają nam od ponad 170 lat wiele małych przyjemności, umilających trudy codziennego życia. Historia rodziny Wedlów to opowieść wielowątkowa, w której nie tylko poznamy ciekawe życiorysy głównych szefów firmy – Karola, Emilia i Jana Wedla, ale może przede wszystkim niezwykłe koleje losów pracowników firmy, którzy ją tworzyli i przyczyniali się do jej rozwoju. Opowieść autora rozpoczyna się od protoplasty firmy – Karola, który przybył do Warszawy z Berlina w 1851 r. i założył swoją pierwszą cukiernie. Karol Wedel oprócz wybornego wyczucia co do gustów smakowych swoich klientów, potrafił zadbać także o nowoczesny marketing.

Założyciel firmy, doskonale sobie zdawał sprawę, że bez sprytnej reklamy, jego produkty nie mają szans na dotarcie do szerokiego grona odbiorców. Czytając fragmenty książki, w której autor opisuje działania marketingowiec firmy, trudno się nie uśmiechnąć, a zarazem stwierdzić, że reklama była, jest i będzie dźwignią handlu. Napiszę więcej, wiele z pomysłów Karola, Emila i Jana Wedlów, można z powodzeniem stosować i w dzisiejszych czasach.

„Jednocześnie [Jan Wedel] potrafił słuchać i przyjmować rady nawet od zwykłych pracowników: umiejętność, zdawałoby się, niemożliwa do pogodzenia z cholerycznym temperamentem. Słuchał o sprawach zawodowych i o prywatnych kłopotach robotników. Od ręki załatwiał prośby o pożyczki, pisał karteczkę do kasjera albo ustnie wydawał dyspozycje. Taką nieoprocentowaną pożyczkę równą trzyipółmiesięcznym poborem na dokończenie budowy domu otrzymał robotnik piekarni, Aleksander Balcer – spłacał ją później w niskich ratach” (s.215).

Kawałek czekoladowej historii, którą tworzyła rodzina Wedlów nie składała się wyłącznie z wspaniałych wyrobów cukierniczych. Karol, Emil i Jan nie stworzyliby „czekoladowego imperium”, gdyby nie ich troska o pracownika. Kolejni prezesi firmy, doskonale zdawali sobie sprawę, że bez oddanych sobie ludzi, nie będą w stanie prowadzić z sukcesem swojego przedsiębiorstwa. Wszyscy z nich byli ludźmi niezwykle wymagającymi, niekiedy cholerykami, ale również społecznikami. Owszem, można napisać, że pod działaniami społecznymi, które czynili Wedlowe, były realizowane pewne interesy, które miały przynieść określone korzyści ich firmie – czy to w sprzedaży czy w promowaniu dobrego wizerunku przedsiębiorstwa. Z drugiej jednak strony, gdyby to co czynili społecznie i dobroczynnie dla swoich pracowników, było nieszczere, byliby w stanie stworzyć firmę, w której pracowały całe pokolenia pracowników?

Wedlowie, mogą być przykładem dla wszystkich współczesnych menadżerów, jak należy dbać o swój zespół. Z tego też powodu, odbieram książkę Łukasza Garbala jako taki przewodnik dla osób zarządzających firmami, który zarazem jest arcyciekawą opowieścią o przeszłości. Niezwykle cieszy to, że autor posiada wyczucie smaku, w kreowaniu swoich osądów i opinii. Stara się – i zdecydowanie mu to wychodzi! – być obiektywnym, nie kreślić „cukierkowatej”, a może lepiej napisać „mlecznej” historii Wedlów czy np. epok, w której żyli i działali Karol, Emil i Jan Wedel. Jego narracja, jest przepełniona anegdotami, relacjami, wycinkami z gazet czy dokumentami archiwalnymi. Należy dodać, że lepszemu przyswajaniu autorskich treści, sprzyja także jego ciekawy styl narracji oraz krótkie rozdziały.

Kończąc tą recenzję, mogę tylko napisać, że delektując się w przyszłości po raz kolejny kawałkiem wedlowskiej czekolady, będę miał w pamięci niezwykłe losy ludzi, którzy niemal codziennie dostarczają nam chwil przyjemności. Chwil przyjemności, które sprawiają, że być może nasz świat staje się choć na moment, nieco lepszy, bardziej przyjazny i umożliwiający poczuć się jak uczeń na zebrze, który na plecach zamiast szkolnego tornistra ma tabliczki czekolady …

„Jan [Wedel] potrafił przyznać się do błędu. Potrafił też odmawiać. Na przykład latem 1936 roku nie zgodził się sprzedać receptury czekolady Rival jednej z firm szwajcarskich (i zapewne także amerykańskiej). Pintkowskiemu mówił: „Cóż Pan myśli, przecież gdybym chciał, to mógłbym znaleźć kapitał i otworzyć podobną fabrykę w Stanach Zjednoczonych, i to byłby świetny interes dla mnie osobiście, ale ja nie chce. Nie pracuję przecież dla siebie, ale przede wszystkim dla Polski, w której jest tyle do zrobienia. A praca w Polsce daje mi niezmierne zadowolenie” (s.325)

Inne recenzje